Ryszard Gromadzki: Po kontrowersjach, które wywołało manifestacyjne poparcie dla ideologii LGBT przez amerykański zespół Black Eyed Peas w trakcie emitowanego 31 grudnia w telewizji publicznej Sylwestra Marzeń, premier Morawiecki powiedział, że nie ma mowy o krępowaniu ekspresji artystycznej jakiegokolwiek zespołu, szczególnie jeśli wcześniej dziękuje on Polakom za pomoc pogrążonej w wojnie Ukrainie. Gdzie leżą granice takiej nieskrępowanej ekspresji?
Marcin Warchoł: Ideologia LGBT to dziś przemysł pogardy, prześladowania ludzi za poglądy i walki z Kościołem. Niesie nietolerancję i nienawiść. Tęczowy symbol wykorzystywany przez ruch LGBT nie jest symbolem pokoju, lecz wojny. I tu jest granica, której zwłaszcza media publiczne nie powinny przekraczać. Bo nie o ekspresję artystyczną chodzi, tylko o promowanie niebezpiecznej ideologii. Proszę zobaczyć, co się dzieje w Polsce z ludźmi, którzy wyrażają sprzeczne z nią poglądy. Są zwalniani z pracy, jak pracownik IKEA, który powołał się na Pismo Święte, aby wyjaśnić swój stosunek do homoseksualizmu.
Mówimy więc o ideologii, która ma cechy totalitarne…
Oczywiście. Ludzie karani są za poglądy. W 2018 r. w Szwajcarii przegłosowano kary więzienia za homofobię. Określnie „wynaturzenie”, którego użyłem do opisu imprezy sylwestrowej w Zakopanem, było zaczerpnięte z Pisma Świętego, konkretnie z listu św. Pawła do Rzymian. Było cytatem z 26 wersu tego listu, gdzie św. Paweł wyraźnie potępia praktyki homoseksualne. Zresztą nie tylko on. Zmarły kilka dni temu papież Benedykt XVI także w sposób jednoznaczny wyrażał swoje stanowisko wobec tych praktyk. Dlatego tak oburzające i przykre jest, że manifestacja poparcia amerykańskiego zespołu dla ideologii LGBT na imprezie zorganizowanej przez TVP miała miejsce właśnie w dniu śmierci Benedykta XVI. Wpadki oczywiście się zdarzają, ale jeżeli to wszystko – jak twierdzi TVP – było zaplanowane, to skandal.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.