– Chciałbym, aby rząd skupił się na obronie Polski, a nie na ataku na opozycję. Częściej słyszę ataki na UE niż krytykę Moskwy – stwierdził Biedroń w Polsat News.
– Wydaje mi się, że ofiary w Przewodowie to także wina ministra (Mariusza - red.) Błaszczaka. Doprowadziliście do tego, że Polacy giną w tej wojnie – powiedział polityk Nowej Lewicy, dodając, że "była to rakieta, którą dało się zestrzelić".
– Takie słowa to skandal – zareagował wiceszef MSWiA Błażej Poboży, tłumacząc, że odpowiedzialność za ofiary w Przewodowie spoczywa na Putinie. I dodał, że "żaden rząd nie zrobił tyle dla bezpieczeństwa Polski, co rząd PiS".
Wybuch w Przewodowie. To była ukraińska rakieta przeciwlotnicza?
15 listopada ub.r. we wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim (woj. lubelskie) doszło do eksplozji rakiety, w wyniku której życie straciły dwie osoby.
Według informacji przekazanych przez prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Mateusza Morawieckiego, najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z pociskiem wystrzelonym przez ukraińską obronę przeciwlotniczą w kierunku rosyjskiej rakiety.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że na miejscu eksplozji w Przewodowie odnaleziono szczątki rosyjskiej rakiety S-300, której używają wojska Rosji i Ukrainy. Sprawę wciąż wyjaśniają służby.
Biden: Mało prawdopodobne, że to Rosja wystrzeliła pocisk
Wcześniej prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden powiedział, że wybuch we wschodniej Polsce został spowodowany przez ukraiński pocisk obrony powietrznej. Według Bidena jest "mało prawdopodobne", by rakieta została wystrzelona z Rosji.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski najpierw przekonywał, że na pewno nie był to ukraiński pocisk i że Kijów ma dowody na "rosyjski ślad" w tej sprawie. Jednak potem Zełenski zmienił nieco retorykę, oświadczając, że "nie wie na 100 proc.", co stało się w Przewodowie.
Czytaj też:
Gen. Polko: Zełenski nie może się z tym pogodzić. Emocje wzięły górę