"Aby zgromadzić środki na wiosenną ofensywę na południu, Ukraina może być wkrótce zmuszona do wycofania swoich wojsk ze wschodniego miasta Bachmut, powiedzieli amerykańscy i europejscy urzędnicy, przyznając Rosji symboliczne zwycięstwo" – podaje Bloomberg.
Agencja zaznacza, że upadek Bachmutu nie będzie miał strategicznego wpływu na przebieg wojny. Cytowany w materiale urzędnik USA stwierdził, że ukraińskie wojska najprawdopodobniej ustawią swoje linie obrony bardzo blisko miejsca, w którym obecnie przebiega front.
Źródła w Waszyngtonie uważają, że z Bachmutu siły rosyjskie przesuną się na Słowiańsk i Kramatorsk w obwodzie donieckim, ale jest mało prawdopodobne, aby Rosjanie byli w stanie w najbliższej przyszłości zająć całą wschodnią część obwodu, biorąc pod uwagę ogromne rozmiary terytorium.
"Obie strony prawdopodobnie będą próbowały wykorzystać element zaskoczenia, czyli czas i miejsce" – ocenia Bloomberg.
Inwazja Rosji na Ukrainę. Co się dzieje na froncie?
Według Ośrodka Studiów Wschodnich, Bachmut, wraz z miejscowościami na północ i południowy zachód od miasta, pozostaje rejonem najcięższych walk. Siły ukraińskie odparły kolejne ataki na Iwaniwśke na drodze z Bachmutu do Konstantynówki, lecz nie mogą jej swobodnie wykorzystywać jako szlaku zaopatrzeniowego.
"Rosjanie mieli także bezskutecznie ponawiać natarcia na południe i wschód od Siewierska. Walki trwają po obu stronach drogi łączącej go z Bachmutem, w rejonie Awdijiwki i w łuku na zachód od Doniecka" – podaje OSW w raporcie podsumowującym 340. dzień wojny.
Putin wywołał największą wojnę w Europie od 1945 r.
Atakując Ukrainę, Władimir Putin wywołał największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej i ściągnął na Rosję bezprecedensowe sankcje ze strony Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i innych państw zachodnich.
Na przełomie września i października ub.r. Rosja ogłosiła aneksję czterech ukraińskich obwodów – donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego. Wcześniej pod lufami rosyjskich karabinów zorganizowano tam pseudoreferenda, których wyniki zostały z góry ustalone w Moskwie.
Rosja nie nazywa swoich działań przeciwko Ukrainie wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" kraju, a także uznania zaanektowanego w 2014 r. Krymu za rosyjski.
Czytaj też:
Zełenski: Dla Ukrainy to trudne zadanie, ale musimy je wykonać