Dzień dobry, Panie Jacku, dzwonię z biura informacji kredytowej, złożył pan wniosek w banku o kredyt na 10 tys. zł, ale brakuje pana umowy o pracę. Czy może ją pan podesłać? – słyszę w słuchawce. Dżentelmen z mocnym wschodnim akcentem podaje właściwie miasto mojego zamieszkania, a także ulicę, przy której mieszkam. Na ekranie wyświetla się numer należący do Biura Informacji Kredytowej.
Na szczęście wiem, że konsultanci BIK nie dzwonią w takich sprawach. Rozłączam się, sprawdzam numer na oficjalnej stronie i dzwonię do Biura Informacji Kredytowej. Słyszę, że podobnych przypadków podszywania się BIK odnotowuje wiele i że sprawa zostanie przekazana do działu zajmującego się bezpieczeństwem. Czy dowiem się o efektach? Nie. Czy mogę prosić o potwierdzenie zgłoszenia? Nie. Co mogę zrobić, żeby upewnić się, że nikt rzeczywiście nie podszywa się pode mnie w banku? Doradca radzi kupić raport BIK. Najtańszy kosztuje 49 zł. Nie czuję się komfortowo, że konsultant instytucji, pod którą podszył się oszust i która gromadzi moje dane, w takiej sytuacji proponuje mi zakup usługi. Zamawiam więc bezpłatną kopię danych – BIK jest ustawowo zobowiązany do jej przekazania. Ma na to 30 dni. I dobrze o tym wie. Na przykładzie wyłącznie mojego przypadku muszę stwierdzić, że mimo telefonicznego i e-mailowego zgłoszenia spoofingu pracownicy BIK nie spieszą się z udostępnieniem bezpłatnego raportu. Na plik, o który poprosiłem 26 stycznia, nie doczekałem się do dnia oddania tego tekstu do druku (czyli 2 lutego). Skapitulowałem i zapłaciłem za raport. Ten otrzymałem w ciągu kilku sekund…
Z czego wynika tak długi czas oczekiwania na darmową kopię danych, skoro przygotowanie płatnej wersji raportu, o wiele ładniejszej graficznie i zawierającej dodatkowo ocenę punktową zajmuje zaledwie kilka sekund? „BIK wypełnia obowiązek udostępnienia danych, jakie przetwarza na temat swoich Klientów. Wynika on wprost z art. 106a i art.106d ustawy Prawo bankowe. Zgodnie z ustawą BIK ma 30 dni na przygotowanie oraz przekazanie informacji w postaci Kopii Danych, choć w praktyce realizuje ten obowiązek znacznie szybciej” – tłumaczy „Do Rzeczy” ekspertka BIK Aleksandra Stankiewicz-Billewicz.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.