Hanna Gill-Piątek po raz kolejny zabrała głos w sprawie swojego odejścia z partii Szymona Hołowni. Przypomnijmy, że w ostatnią środę poseł ogłosiła w mediach społecznościowych, że odchodzi z Polski 2050. Jak stwierdziła, była to "trudna decyzja". W oświadczeniu polityk podziękowała osobom, z którymi współtworzyła formację.
Niepotrzebny sojusz
Jak stwierdziła w rozmowie na antenie Radia Zet, powodem jej decyzji był sojusz Polski205 z PSL. Jak powiedziała, jej dotychczasowa partia "skręca w prawo do bloku konserwatywno-ludowego".
– Trudno mi się w takiej formule zmieścić. Takie pojednane różnorodne centrum, które budowaliśmy dotąd, gdzieś będzie się musiało zalogować, jak rozumiem po prawej stronie sceny politycznej – powiedziała.
Gill-Piątek zaprzecza, aby jej odejście miało związek z jakimś konfliktem personalnym z liderem partii, choć jak dodała, nie poinformowała wcześniej Szymona Hołowni o swoich planach.
– Napisałam do niego wiadomość, dokładnie jak wchodziłam na konferencję prasową, ale nie rozmawialiśmy o tym wcześniej – stwierdziła.
Ostrzeżenie dla opozycji.
Polityk uważa, że brak jednego, silnego bloku opozycji poważnie osłabia możliwość zwycięstwa w wyborach i stworzenia rządu.
– Stoimy w tej chwili na takiej krawędzi, w której za moment opozycja pójdzie do wyborów tak rozdrobniona, że już po wyborach największe ugrupowanie będzie się znajdowało po tamtej stronie, czyli będzie to PiS – powiedziała.
– To PiS przypadnie misja tworzenia rządu i będzie pat konstytucyjny na kilka tygodni. To jest niestety możliwy scenariusz. Czyli wygrana opozycja, która ma więcej głosów, ale Kaczyński który dostaje pierwszy ruch do ręki. Co wtedy Kaczyński zrobi z tym pierwszym ruchem, trudno powiedzieć, ale można przypuszczać, że coś bardzo złego – dodała.
Czytaj też:
Wyborczy sojusz Polski 2050 i PSL? "Jest już za późno"