Inflacja w marcu wyniosła w Polsce 16,2 proc. w skali roku – wynika ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). W ujęciu miesięcznym ceny wzrosły o 1,1 proc.
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 16,2 proc. (wskaźnik cen: 116,2), a w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 1,1 proc. (wskaźnik cen: 101,1).
Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 24 proc. w skali roku, nośników energii wzrosły o 26 proc., a paliw do prywatnych środków transportu wrosły o 0,2 proc. W ujęciu miesięcznym ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 2,3 proc., nośników energii spadły o 0,6 proc., a ceny paliw do prywatnych środków transportu spadły o 1,8 proc.
Konsensus rynkowy wyniósł 15,9 proc. rok do roku oraz 1 proc. miesiąc do miesiąca.
"Inflacja hamuje"
– Zadeklarowałem, że jeżeli inflacja nie spadnie, to obetnę sobie rękę. Nie musiałem. Inflacja hamuje. Spadła z 18,4 proc. na 16,2 proc. Jest szansa, że do końca tego roku zobaczymy dynamikę wzrostu cen poniżej 10 proc. To jeszcze nie oznacza, że ceny w ogóle spadają, ale rzeczywiście ten główny impuls inflacyjny hamuje – stwierdził Paweł Borys w piątek w programie "Gość Wydarzeń" na antenie Polsat News.
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju wskazał, iż w naszym kraju tanieją paliwa, a także surowce, natomiast "najgorzej jest z usługami".
– "Putinflacja" już się kończy. W jej wyniku wzrosły ceny żywności, dlatego każdy oczekuje podwyżki. To są tzw. efekty drugiej rundy. Firmy przekładają wyższe ceny energii również na ceny. Kilka miesięcy będziemy musieli poczekać, zanim te ceny się dostosują. Tzw. inflacja bazowa zacznie hamować – mówił szef PFR.
Przypomnijmy, iż o inflacji mówimy dopiero wtedy, kiedy mamy do czynienia z powszechnym wzrostem cen, a nie z podwyżkami dotyczącymi tylko niektórych dóbr.
Czytaj też:
Polacy obawiają się pogorszenia sytuacji materialnej w 2023 roku? Nowy sondażCzytaj też:
Media: Polska goni Zachód pod względem zamożności