Przypomnijmy, że tygodnik „Do Rzeczy” dotarł do dokumentów (pod częścią z nich widnieje podpis Hanny Gronkiewicz-Waltz lub adnotacja o jej obecności), z których wynika, że dotychczasowe deklaracje prezydent Warszawy, iż jakoby nie wiedziała o kulisach decyzji reprywatyzacyjnych, mijają się z prawdą.
Czytaj też:
Co wie prezydent
Hanna Gronkiewicz-Waltz odniosła się do artykułu "Do Rzeczy" za pośrednictwem Facebooka. Jak poinformowała prezydent Warszawy, na zespole koordynującym nie zapadały decyzje zwrotowe. "Za wydawanie decyzji reprywatyzacyjnych i sprawdzenie stanu prawnego nieruchomości odpowiadał pracownik BGN pod nadzorem dyrektora biura (...) Na zespołach były omawiane skutki społeczne lub finansowe decyzji zwrotowych. Świadczy to o tym, że nadzór systemowy nad skutkami budżetowymi i społecznymi reprywatyzacji od kilkudziesięciu lat nieuregulowanej ustawa był staranny, rzetelny i przejrzysty" – napisała.
– Cieszę się, że Hanna Gronkiewicz-Waltz przestała zaprzeczać, że miała wiedze o kulisach reprywatyzacji. Wystarczył tekst "Do Rzeczy" i ujawnienie dokumentów. Teraz prezydent Warszawy ma nową linię obrony, że nie tam zapadały decyzje zwrotowe. Ale my tego nie twierdzimy, tylko udowadniamy, że minęła się z prawdą mówiąc "nie wiedziałam" i zrzucając odpowiedzialność na urzędników – komentuje Wojciech Wybranowski.
Całe oświadczenie Hanny Gronkiewicz-Waltz: