PŁYWANIE W KISIELU | Kiedy półtorej dekady temu pisałem „Michnikowszczyznę”, napuszone przestrogi przed faszyzmem, którymi sypał był przez całe lata 90. jej bohater, wydawały mi się groteskowo oderwane od rzeczywistości.
Dziś muszę przyznać, że nie do końca miałem rację. Czarne sny redaktora Michnika jednak się spełniają, i to w wersji – z jego punktu widzenia – jeszcze czarniejszej, niż je kiedyś śnił. Spełniają się bowiem nie na prawicy, którą straszył przez tyle lat, ale w jego własnym obozie, z jego i jego gazety aktywnym udziałem.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.