Jak należy rozmawiać z muzułmanami? Po męsku. Twardo. Inna rozmowa prowadzi donikąd. To kwestia kultury, przyzwyczajeń, obyczajów. Po męsku i twardo niekoniecznie oznacza wrogość i konflikt. Żeby cię muzułmanie chcieli słuchać, muszą cię szanować, a szanują tylko tych, którzy z nimi gadają po męsku. Dlatego pan Duda w rozmowie z muzułmanami nie załatwił nic, a taki… Erdoğan lub jakiś Fidel Castro albo Putin załatwi przynajmniej tyle, że go wysłuchają z uwagą i wezmą pod rozwagę to, co mówił.
A z tymi z Afganistanu? Jak rozmawiać z talibami? Albo wcale, albo z pozycji siły, czyli tak, jak oni rozmawiają pomiędzy sobą. Rżną się w okrutny sposób z powodu pastwisk dla owiec i kóz. Raz do roku odbywają wojny o pastwiska i kto taką wojenkę wygra, ten ma pastwiska, a kto przegra, ten się szykuje do kolejnej wojny za rok, a na razie zżera swoje zdychające kozy, które nie mają co jeść. Dlatego żadne „zabiegi dyplomatyczne” w takiej kulturze nie mają sensu. Grzeczne rozmowy z kimś, kto właśnie rozwalił swojego kuzyna z powodu pastwiska? No przecież od razu wiadomo, że to bez sensu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.