Kandyduję na prezydenta Stanów Zjednoczonych, by przewodzić wielkiemu amerykańskiemu powrotowi, ponieważ wiemy, że nasz kraj zmierza w złym kierunku – ogłosił w środę wieczorem DeSantis na Twitter Spaces. Jego sztab złożył już też stosowne dokumenty w Federalnej Komisji Wyborczej.
Donald Trump ma wciąż ogromną przewagę nad gubernatorem Florydy, który – jak podkreślał były prezydent USA – „rozpaczliwie potrzebuje przeszczepu osobowości”. Według opublikowanego w czwartek sondażu przeprowadzonego przez SSRS były prezydent cieszy się poparciem 53 proc. ankietowanych wyborców Partii Republikańskiej, a DeSantis 26 proc. Czy to się zmieni? Czy pozbawiony wrodzonej charyzmy polityk może pokonać samego Trumpa? Zdaniem zwolenników DeSantisa tak, bo to właśnie gubernator Florydy ma mieć największe szanse na zwycięstwo w szrankach ze schorowanym Joe Bidenem i właśnie z tego powodu, według jego obozu, powinien otrzymać z ramienia Partii Republikańskiej (GOP) prezydencką nominację.
Koszmar na Twitterze
Argumentów przemawiających za tą tezą jest rzeczywiście kilka. Po pierwsze, Ron DeSantis ma zaledwie 44 lata (Joe Biden świętował już 80. urodziny, a Donald Trump ma na koncie 76 wiosen).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.