Według informacji "The Washington Post" decyzja o utworzeniu centrum ochrony infrastruktury podwodnej została podjęta po wybuchu gazociągu Nord Stream na Bałtyku, a także na tle informacji, że Rosja prowadzi rekonesans na wodach wokół Europy.
– Zagrożenie ewoluuje – powiedział gazecie niemiecki generał Hans-Werner Wiermann, który zajmuje się tą problematyką w NATO.
– Rosyjskie statki aktywnie mapują naszą krytyczną infrastrukturę podwodną. Istnieją zwiększone obawy, że Rosja może uderzyć w kable podmorskie (…), próbując zakłócić życie na Zachodzie – podkreślił.
NATO ma nowe centrum. "Obszar wysokiego ryzyka"
Tylko przez Morze Północne przebiega około 8 tys. kilometrów rurociągów naftowych i gazowych. Każdego roku na całym świecie dochodzi do około 100 przypadków przecięcia kabli i często trudno jest stwierdzić, czy było to zamierzone.
Nowe centrum i sojusznicy z NATO chcą skupić się na obszarach wysokiego ryzyka, w tym na bezpieczeństwie najbardziej wrażliwych rurociągów na płytkich wodach, do których nurkowie mogą łatwo dotrzeć.
– Aby wesprzeć centrum, zdecydowaliśmy się stworzyć krytyczną sieć infrastruktury podmorskiej, która skupia NATO, sojuszników i sektor prywatny. Pomoże to usprawnić wymianę informacji o pojawiających się ryzykach i zagrożeniach – oświadczył Wiermann.
Kto i po co wysadził Nord Stream?
Wybuchy w systemie gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2, które zostały zbudowane w celu transportu rosyjskiego gazu do Niemiec, miały miejsce we wrześniu ub.r. Kto za tym stoi, wciąż nie wiadomo. Szwedzka prokuratura poinformowała, że śledztwo jest na ukończeniu. Sprawców mamy poznać jesienią.
W kwietniu opublikowano wyniki dochodzenia przeprowadzonego przez media skandynawskie, z którego wynika, że Rosja używa cywilnych statków do zbierania danych wywiadowczych na temat działań wojskowych Zachodu i krytycznej infrastruktury na Morzu Północnym.
Źródła w europejskich strukturach siłowych przekazały dziennikarzom, że takie prace są prowadzone "w ramach przygotowań Federacji Rosyjskiej do wielkiej wojny z NATO".
Na tym tle Sojusz Północnoatlantycki rozszerzył swoją obecność na Bałtyku i Morzu Północnym, wykorzystując dziesiątki statków wspieranych przez morskie samoloty patrolowe i sprzęt podwodny, w tym drony.
Czytaj też:
Tajny plan na wypadek wojny z Rosją. NATO nie doszło do porozumienia