Nieoficjalnie: Na Białorusi zaczęto budować obozy dla Grupy Wagnera

Nieoficjalnie: Na Białorusi zaczęto budować obozy dla Grupy Wagnera

Dodano: 
Najemnicy z Grupy Wagnera w Rostowie nad Donem
Najemnicy z Grupy Wagnera w Rostowie nad Donem Źródło: PAP/EPA
Według źródeł białoruskich w obwodzie mohylewskim przy granicy z Rosją zaczęto budować bazę dla najemników z Grupy Wagnera, przeznaczoną dla 8 tys. osób.

Źródło zbliżone do kierownictwa obwodu mohylewskiego potwierdziło, że władze otrzymały polecenie budowy w regionie bazy dla wagnerowców – podaje "The Moscow Times", powołując się na doniesienia portalu Verstka.

Według rozmówców publikacji takich obozów dla najemników będzie kilka. Jeden z nich ma być zlokalizowany w pobliżu miejscowości Osipowicze.

Cytowani w materiale krewni członków Grupy Wagnera przekazali, że jednostki najemników, które w czasie buntu były obecne w Rostowie nad Donem, zostaną wysłane na Białoruś.

Grupa Belaruski Hajun, która zbiera i udostępnia dane na temat ruchów i działań wojsk, także rosyjskich, nie potwierdza, że na Białorusi rozpoczęto budowę bazy wagnerowców.

Bunt Grupy Wagnera. Prigożyn wycofał się 200 km od Moskwy

W piątek szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oskarżył rosyjskie MON o ostrzał najemników i zapowiedział "marsz na Moskwę", który przerodził się w wojskowy bunt. W Rostowie nad Donem wagnerowcy przejęli kontrolę nad obiektami wojskowymi, w tym kwaterą główną Południowego Okręgu Wojskowego. Następnie część jednostek GW udała się w kierunku Moskwy, niszcząc po drodze sprzęt wojskowy regularnej armii rosyjskiej.

Najemnicy zatrzymali się około 200 km od stolicy, kiedy Prigożyn wydał rozkaz do odwrotu, uzasadniając swoją decyzję koniecznością niedopuszczenia do "przelania rosyjskiej krwi".

Pierwszą informację o zatrzymaniu kolumn Wagnera przekazała służba prasowa dyktatora Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Według oficjalnej wersji to on miał przekonać Prigożyna, żeby powstrzymał swoich ludzi.

Putin mówił o "zdradzie". Kreml zmienił zdanie?

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał, że wszczęta przez FSB sprawa karna przeciwko Prigożynowi zostanie umorzona pod warunkiem, że szef wagnerowców wyjedzie na Białoruś. Pieskow zapowiedział także, że najemnicy biorący udział w buncie nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej z powodu ich "zasług na froncie" na Ukrainie.

Wcześniej Putin w wystąpieniu nagranym w reakcji na wydarzenia w Rosji nazwał Prigożyna "zdrajcą" i porównał jego działania do "ciosu w plecy", podobnego do tego, jaki otrzymał carat w 1917 r. Rosyjski prezydent zapowiedział też, że wszyscy, którzy świadomie wybrali drogę zdrady i terroryzmu, poniosą niechybną karę.

Liczebność sił, którymi dysponował Prigożyn, szacuje się na 25 tys. ludzi. Kolumny zmierzające do Moskwy liczyły jednak maksymalnie 4 tys. W czasie buntu wagnerowcy zestrzelili kilka samolotów armii rosyjskiej i zabili kilkunastu żołnierzy FR.

Czytaj też:
Bunt Prigożyna w Rosji. Ławrow oskarża Macrona
Czytaj też:
Premier Rosji przerywa milczenie w sprawie puczu Prigożyna
Czytaj też:
Bunt Grupy Wagnera. Kreml nie dotrzymał obietnicy ws. Prigożyna

Źródło: Moscow Times / Verstka / Belsat / Interfax
Czytaj także