"Rosyjskie służby planowały uderzyć w rodzinę Jewgnieja Prigożyna, kiedy ten ze swoimi oddziałami maszerował na Moskwę" — ocenia brytyjski wywiad.
Służby sugerują, że to właśnie z tego powodu Prigożyn mógł się zdecydować na odwołanie marszu na Moskwę i porozumienie z Władimirem Putinem.
Co więcej Brytyjczycy są zdania, że Prigożyn podczas swojego marszu na Moskwę dysponował jedynie 8 tys. żołnierzy, a nie jak wówczas twierdził z 25 tys. "Po upadku buntu Kreml chce teraz spróbować wcielić jak największą liczbę najemników Grupy Wagnera do regularnych oddziałów armii rosyjskiej" – twierdzi wywiad.
Prigożynowi puściły nerwy?
Z kolei zdaniem byłego szefa CIA Davida Petraeusa, Jewgienij Prigożyn zatrzymał swój marsz na Moskwę, ponieważ puściły mu nerwy.
– Był około dwóch godzin jazdy od przedmieść Moskwy, gdzie zaczynano przygotowywać pozycje obronne. To powstanie, choć oklaskiwane, nie spotkało się z poparciem, na które liczył. Dlatego zdecydował się zaakceptować układ. Zrezygnował z wysiłku – powiedział Petraeus.
Bunt Prigożyna
23 czerwca szef Grupy Wagnera ogłosił, że rozpoczyna marsz na Moskwę, bo nie chce, by kraj żył "w korupcji i kłamstwie”. W nagranym przesłaniu wideo ostrzegł, aby nie opierać się jego najemnikom, w przeciwnym razie zniszczą każdego, kto im przeszkodzi.
Rankiem tego dnia Wagnerowcy przejęli kontrolę nad częścią obiektów wojskowych w Rostowie nad Donem i ruszyli w kierunku Moskwy, przechodząc przez obwody Woroneż, Lipieck i Tula. Jednak już wieczorem Prigożyn ogłosił, że powstrzymuje swoje oddziały. Kreml ogłosił, że sprawa przeciwko niemu zostanie zamknięta, a sam lider Grupy Wagnera "pojedzie na Białoruś".
Ugoda miała być wynikiem negocjacji Prigożyna z Aleksandrem Łukaszenką.
Czytaj też:
Dlaczego Prigożyn przerwał pucz? Niemieckie służby mają odpowiedźCzytaj też:
Prigożyn wywalczył dymisję Szojgu? Eksperci z USA mówią już o nowym szefie rosyjskiego MON