Aleksander Łukaszenka, który negocjował z Prigożynem przerwanie jego "marszu sprawiedliwości" na Moskwę, najpierw oświadczył, że przywódca wagnerowców jest na Białorusi, a 6 lipca zaczął twierdzić, że jednak nie ma go w kraju.
Pytany o kwestię lokalizacji Prigożyna rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w czwartek, że "Moskwa nie śledzi miejsca pobytu założyciela Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, ponieważ nie ma ani możliwości, ani chęci".
Teraz jednak opublikowano nagranie szefa Grupy Wagnera, z którego wynika, że przebywa on na Białorusi.
Prigożyn: Możemy wrócić na Ukrainę
Na zamieszczonym filmie Prigożyn podzielił się swoimi planami. Jak zdradził, że nie zamierza pozostać na Białorusi na stałe. – Grupa Wagnera będzie tutaj na Białorusi przez jakiś czas, zanim zbierze siły i wyruszy do Afryki – powiedział.
- Możemy wrócić do walki na Ukrainie, kiedy będziemy pewni, że nie zostaniemy zmuszeni do zhańbienia siebie i naszego doświadczenia – stwierdził.
Prigożyn dodał, że planuje "uczynić armię Białorusi drugą armią na świecie". – Jeśli będzie taka potrzeba, będziemy o nią walczyć – zapewnił.
Putin o Grupie Wagnera
W czwartek prezydent Rosji Władimir Putin po raz pierwszy opisał, o czym rozmawiano podczas spotkania z Grupą Wagnera na Kremlu, w którym uczestniczyło 35 dowódców najemników, w tym szef grupy Jewgienij Prigożyn. Spotkanie odbyło się w czwartek, 29 czerwca, zaledwie kilka dni po tym, jak Prigożyn zainicjował bunt i rozpoczął krótkotrwały "marsz sprawiedliwości" na Moskwę.
– Z jednej strony – na spotkaniu oceniłem to, co zrobili na polu walki na Ukrainie, a z drugiej strony – to, co zrobili podczas wydarzeń z 24 czerwca. Przedstawiłem im również możliwe opcje ich dalszej służby, w tym wykorzystanie ich doświadczenia bojowego – stwierdził Putin w rozmowie z dziennikiem "Kommersant".
Czytaj też:
Ukraina: Wagnerowcy mają na Białorusi dwa zadania. Chodzi m.in. o PolskęCzytaj też:
Błaszczak w USA: Wagnerowcy są na Białorusi