DoRzeczy.pl: Manfred Weber po raz kolejny zaatakował Prawo i Sprawiedliwość używając bardzo ostrych słów.
Prof. Ryszard Legutko: Manfred Weber wprost nazwał Prawo i Sprawiedliwość wrogiem. Po pierwsze, Weber występuje jako polityk niemiecki. Niemcom w tej chwili niesłychanie zależy na tym, żeby Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory. Niemcy mają dość tematu reparacji, domagania się symetryzmu w relacjach, niewtrącania się w nasze sprawy. W Niemczech panuje wielkie zdenerwowanie i robią wszystko, co się da, by ułatwić opozycji wygranie wyborów i równocześnie to samo utrudnić rządzącym. Manfred Weber jest politykiem trochę wyautowanym. Jest co prawda szefem Europejskiej Partii Ludowej, ale przegrał wybory na przewodniczącego Komisji Europejskiej, również za sprawą rządu Prawa i Sprawiedliwości. Weber ma więc osobiste odczucie wrogości wobec PiS-u. Ten agresywny język wynika z tego, że chciałby politycznie podreperować swój wizerunek w niemieckiej opinii publicznej. Gdyby Prawo i Sprawiedliwość przegrałoby wybory, to mógłby twierdzić, że miał w tym swój udział, mógłby twierdzić, że zrobił dużo dla Niemiec, neutralizując rząd, który nie chciał się im podporządkować.
Zachowanie Webera szkodzi wizerunkowi Unii Europejskiej w Polsce?
Abstrahując od samego Webera, to pokazuje, jak Unia Europejska się zdegenerowała. To konstrukcja, która miała służyć współpracy, możliwościom wspólnego działania, szukaniu kompromisów. Tu widzimy, że Weber używa języka wojennego. Relacje między państwami i rządami są w miarę poprawne, a tutaj pojawia się nie wiadomo jaka struktura i nawołuje do konfliktu, napięcia. Unia Europejska jest odwrotnością tego, czym miała być. Miała generować współpracę, a generuje wzrost poziom konfliktu, napięć, agresji.
Czytaj też:
Grabiec broni Webera. "Nie powiedział niczego nowego"Czytaj też:
"Miarka się przebrała. Dosyć tego!". Emocjonalne wystąpienie Morawieckiego