Lisicki przypomniał, że jednym z istotnych punktów debaty były głosy mówiące o tym, że w Polsce narasta faszyzm, a także, że mamy do czynienia z marszami nazistów, co było absolutnym kłamstwem. – PO traci na tym, że im bardziej się angażuje, tym dla większej liczby osób jest postrzegana jako ciało mniej patriotyczne – dodał.
Redaktor naczelny „Do Rzeczy” przyznał też, że ma nadzieję, iż rząd nie ulegnie tej presji, ponieważ nie można poświęcić suwerenności i niepodległości. – Tak długo, jak rozmawiamy o konkretnych rozwiązaniach, to możemy dyskutować. To, co zrobił PE w tej rezolucji i do czego skłania się KE, to stawianie rzeczy na krawędzi, gdzie zagrożone są najważniejsze wartości – mówił.
Czytaj też:
"Strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie". Tusk znowu atakuje rząd
W TVN24 poruszono także sprawę tegorocznego Marszu Niepodległości. Paweł Lisicki zwracał uwagę, że zachowanie kilkudziesięciu osób próbuje się rozszerzyć na wszystkich uczestników marszu. – Największy marsz 11 listopada, państwa zdaniem został zdominowany przez grupy neonazistowskie. Nie zgadzam się z tym radykalnie, a odpalana petarda nie jest tym samym, co rasistowski transparent – ocenił. – Wzburza mnie stwierdzenie, że w tym marszu wzięło udział 60 tys. nazistów. Wzburza mnie zagraniczna prasa, która próbuje przypisać wąską grupkę do całości Marszu Niepodległości – dodał.