Prezydent Joe Biden podpisał dokument pozwalający na wstęp 125 tys. uchodźców w nowym roku fiskalnym, co zostało przyjęte z uznaniem przez amerykański episkopat. Wciąż jednak potrzeba wiele, by system migracyjny działał sprawnie.
Kryzys uchodźczy
19 września straż graniczna zatrzymała 8 tys. migrantów wzdłuż granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem w ciągu jednej doby. Niedługo później miasteczko Eagle Pass w Teksasie ogłosiło stan wyjątkowy po tym, jak dotarło tam ponad 4 tys. migrantów na przestrzeni dwóch dni. Wcześniej musieli oni pokonać Rio Grande.
W tym samym czasie burmistrz Nowego Jorku ogłosił, że przebywa tam na razie 60 tys. migrantów i co miesiąc, zgodnie z przewidywaniami, będzie docierać kolejne 10 tys. – Oczywiście nasze miasto nie może poradzić sobie z taką liczbą – mówił kard. Dolan, miejscowy arcybiskup, w wywiadzie dla New York Tablet. Podkreślił, że nie można zostawić miasta samego z tym problemem, bo jest to kwestia dotycząca całego państwa. W ramach odpowiedzi na nagły napływ przybyszów archidiecezja Nowego Jorku przeznaczyła 10 budynków na tymczasowe ośrodki dla migrantów. Udziela także pomocy prawnej oraz troszczy się o zdrowie i dostęp do edukacji. Skala napływu jednak przytłacza. Kard. Dolan zaznaczył, że obowiązkiem Kościoła jest pomagać uchodźcom, sprawa wypracowywania strategii oraz sposobów postępowania należy zaś do władz. Stykając się jednak z nieudolnym system przyjmowania migrantów, Kościół apeluje, by zająć się tą sprawą na poważnie dla dobra wszystkich.
Prezydent Joe Biden we wrześniu przyznał tymczasowy status prawny dla prawie 500 tys. Wenezuelczyków, co umożliwia im podjęcie pracy w USA. Podjął również decyzję o umożliwieniu wstępu 125 tys. uchodźców w obecnym roku fiskalnym, który zaczął się 1 października. W minionym roku fiskalnym tylko do końca sierpnia ok. 2,2 mln osób zostało zatrzymanych na granicy USA – Meksyk. Jest to liczba większa niż ta sprzed roku.
Czytaj też:
USA wstrzymały pomoc dla Ukrainy? Biden: Nie możemy do tego dopuścićCzytaj też:
Ukraina stoi pod ścianą. "USA są znacznie bardziej zaniepokojone, niż publicznie mówią"Czytaj też:
Biały Dom: USA mają środki jedynie na pilną pomoc dla Ukrainy