Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia klauzulę opt-out wypowiedziało do 1 grudnia 2310 lekarzy. Rezydenci twierdzą, że ta liczba sięga ok. 2,8 tys. osób, a „Gazeta Wyborcza” pisze o „ponad 3 tysiącach medyków”.
– Prowadzimy rozmowy ze specjalistami, by zgodzili się pracować dłużej, i szukamy dodatkowych osób na dyżury, ale sytuacja jest bardzo trudna. Należy się spodziewać wydłużenia kolejek do zabiegów i operacji – mówi dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, prof. Wojciech Witkiewicz.
Reperkusje?
Rezydenci twierdzą tymczasem, że z powodu podpisywania klauzuli spotykają ich przykre konsekwencje.Na potwierdzenie tych słów, na swojej stronie lekarze zamieścili m.in. ogłoszenie jednego ze szpitali, w którym czytamy, że „zmiany rozliczenia tzw. "zejść" po dyżurach lekarskich i wliczania ich do czasu pracy, wprowadzanych pismem DN/073/272/17 dotyczą WYŁĄCZNIE lekarzy, którzy podpisali zgodę na pracę w wymiarze przekraczającym przeciętnie 48 godzin tygodniowo”.
Związek Rezydentów skomentował to zdarzenie jako „wierzchołek góry gróźb i zastraszeń”.
„ALARM! Reperkusje wypowiedzianych opt outów. To pismo, to tylko wierzchołek góry gróźb i zastraszeń. Korzystna vs niekorzystna interpretacja naliczania nadgodzin (i wynagrodzenia) ZALEŻNA od podpisania lub nie kaluzului opt-out. Gdzie równe traktowanie pracowników?”, czytamy we wpisie na oficjalnym profilu porozumienia rezydentów.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz wystosował 4 grudnia list otwarty do dyrektorów szpitali odnoszący się do kwestii wypowiadania przez lekarzy klauzuli opt-out.
Hamankiewicz podkreślił, że celem akcji #stawiamynajakosc jest przypomnienie, że pacjentami powinni się zajmować lekarze, którzy nie są nadmiernie przepracowani. Prezes podkreślił, że akcja organizowana przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy i Porozumienie Rezydentów OZZL, nie jest kierowana przeciwko samym szpitalom.
"Nikt nie chciałby żeby pediatra, który będzie decydować o życiu i zdrowiu ukochanego dziecka, był w pracy czterdziestą godzinę" – czytamy na oficjalnym profilu rezydentów.
Odpowiedź ministra
Minister Radziwiłł w liście do Prezesa Najwyższej Izby Lekarskiej stwierdził, że zachowanie organizatorów akcji jest szokujące, a cała akcja go smuci.
„Wręcz szokujące jest, że ani organizatorzy akcji, ani Pan, powagą samorządu lekarskiego, nie wspominają o konieczności zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom znajdującym się w stanach nagłych, które bezpośrednio zagrażają ich życiu. Smuci, że ani organizatorzy protestu, ani Pan nie dostrzegają konieczności zapewnienia ochrony przed protestem niektórym, szczególnym grupom pacjentów”.
Czytaj też:
"To niedopuszczalne, opamiętajcie się!". Karczewski ostro o strajku lekarzyCzytaj też:
Absurdy refundacji w raku prostaty: Cierpią pacjenci