Niepraktyczna pani domu II Nie ma już prawdziwych kwiatów – pożaliłam się panu Maćkowi, kwiaciarzowi, u którego co sobotę kupuję kwiaty na naszym targu.
– Jak to nie ma? A to? – zdziwił się pan Maciek, wskazując na tulipany, goździki, gerbery i róże, które właśnie wyładowywał z samochodu. Prawdziwe to dla mnie kwiaty z ogrodu, ale trudno, żeby były w listopadzie. Tych wytworów eleganckiego szklarnictwa nie lubię. Ale itak będą w kwiaciarniach do czerwca: goździki (z Turcji), storczyki (z Tajlandii i Australii), gerbery, kuzynki astrów, Bóg wie skąd. Ślad węglowy zmilczę.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.