W rozmowie z Polsat News posłanka Nowoczesnej Kornelia Wróblewska, która nie wzięła udziału we wczorajszych głosowaniach na temat aborcji, stwierdziła że jej formacja była do tej pory skierowana na sprawy gospodarcze, zaś w kwestiach światopoglądowych jej posłowie mieli wolność. Jak podkreśliła, do tej pory nie było żadnej dyscypliny.
– Jestem jak najbardziej za prawami kobiet, brałam udział w czarnych protestach. Uważam, że potrzebne jest prawo liberalizujące prawo aborcyjne, ale szczególnie w kwestiach informacyjnych, edukacyjnych, zniesienia recept do tabletek dzień po, dostępu do bezpłatnej antykoncepcji – mówiła Wróblewska, dodając jednocześnie że jest zwolenniczką "konsensusu" z 1993 roku.
Posłanka Nowoczesnej powiedziała także, co najbardziej uderzyło ją w słowach Barbary Nowackiej, która przedstawiała w Sejmie projekt inicjatywy ustawodawczej "Ratujmy kobiety". – W moim poczuciu nigdy nie uznam, że 3-miesięczny płód nie jest dzieckiem, bo ja przed chwilą urodziłam dziecko. Nikt mi nie powie, że to tylko zlepek komórek – podkreśliła. Odnosząc się do słów Nowackiej o tym, że "żołądź to nie jest dąb, jajko to nie jest kura, a płód i zarodek, i zygota, i zlepek komórek nie jest dzieckiem", stwierdziła, że był to "gwóźdź do trumny". – Po tych słowach kilkoro z nas wstało i wyszło – powiedziała Wróblewska.
A tak głosowanie opozycji komentuje Łukasz Zboralski:
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl