Donald Tusk rozpoczął w poniedziałek rano wizytę w Kijowie – poinformowała Kancelaria Premiera. Szef polskiego rządu spotka się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim oraz ukraińskim premierem Denysem Szmyhalem.
Wizyta Donalda Tuska na Ukrainie 22 stycznia nie jest przypadkowa. Tego dnia Ukraina obchodzi święto państwowe – Dzień Jedności. "Kiedy wszyscy Ukraińcy połączą ręce, nie podniosą ich, by się poddać. Wszyscy będziemy walczyć. I dziś dotyczy to nie tylko dwóch brzegów Dniepru. Dziś jedność Ukraińców obejmuje obie półkule Ziemi. W każdym jej zakątku 24 lutego ludzie deklarowali: »Jestem Ukraińcem«" – napisał na platformie X prezydent Wołodymyr Zełenski.
Tusk w Kijowie. "To nie jest sprawa wyłącznie Ukrainy"
– Musimy potwierdzić w sposób jednoznaczny – i zrobimy to – pełne wzajemne wsparcie w konfrontacji ze złem. Nie ma ważniejszych rzeczy niż wsparcie Ukrainy w jej wojennym wysiłku przeciwko rosyjskiej napaści. To jest sprawa absolutnie numer jeden – powiedział dziennikarzom premier Donald Tusk zaraz po złożeniu hołdu poległym w wojnie z Rosją.
Szef polskiego rządu podkreślił, że podczas wizyty w Kijowie będą omawiane sporne kwestie między Polską a Ukrainą. – Są pewne konflikty interesów i będziemy o tym rozmawiali w duchu nie tylko przyjaźni, ale i z nastawieniem, aby jak najszybciej rozwiązać te problemy. Ważne jest dla mnie zbudowanie poczucia, że Polska jest najbardziej wiarygodnym partnerem Ukrainy w tym starciu ze złem – mówił.
– Tak naprawdę w Kijowie jestem także po polskie bezpieczeństwo. To nie jest sprawa wyłącznie Ukrainy, a całego wolnego świata, Polski w szczególności ze względu na geografię. Jest o czym rozmawiać, ale ważne jest, żebyśmy wszyscy mieli przekonanie, że rozmawiają dwaj przyjaciele, którzy potrafią rozwiązywać kwestie sporne – stwierdził premier Donald Tusk.
– Będziemy rozmawiać m.in. o tym, jak zmobilizować Zachód do bardziej energicznych działań. To jest jeden z podstawowych celów mojej wizyty – zaznaczył.
Czytaj też:
Mobilizacja na Ukrainie. Zełenski: Nie mówię tego po to, by mnie lubiliCzytaj też:
Rosja straszy Zachód gigantycznymi stratami