Minister infrastruktury Dariusz Klimczak przekazał informację o osiągnięciu porozumienia między resortem a protestującymi. Jak podkreślił, nie oznacza ono "końca dialogu" z przewoźnikami. Protest nie jest bowiem formalnie zakończony, ale zawieszony do 1 marca.
– Zaczynamy bardzo intensywne, konstruktywne rozmowy, które mają dać konkretny efekt. Realizację postanowień, które wynegocjowaliśmy – powiedział minister.
Porozumienie to efekt negocjacji z wicepremierem rządu ukraińskiego. Zawiera 7 punktów: monitorowanie realizacji uzgodnień strony polskiej i ukraińskiej, dialog z UE w sprawie umowy, negocjacje w zakresie pozyskania wsparcia dla polskich przedsiębiorców, większa kontrola służb w zakresie wyeliminowania nieuprawnionych i nieobjętych umową przewozów, zaproszenie przedstawicieli przewoźników i komitetów protestacyjnych na powołany zespół ds. rozwiązania problemów na granicy polsko-ukraińskiej, a po zakończeniu jego prac – powołanie rady doradczej, która na stałe będzie wspierała ministerstwo infrastruktury w pracach legislacyjnych.
– Przed nami bardzo wiele pracy. Chciałbym podziękować za konstruktywne podejście, wyrozumiałość w stosunku do spraw międzynarodowych, polityki europejskiej, współpracy z Ukrainą – dodał Klimczak.
Protest przewoźników
6 listopada kilkudziesięciu polskich przewoźników rozpoczęło blokadę trzech przejść granicznych z Ukrainą. Chodzi o Korczową, Dorohusk i Hrebenne.
Protestujący postulowali m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy (z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego), zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli, a także likwidację tzw. elektronicznej kolejki wprowadzonej przez stronę ukraińską.
Pod koniec listopada na przejściu granicznym w Medyce swój protest rozpoczęli również rolnicy. 6 stycznia podpisali oni porozumienie z ministrem rolnictwa i zawiesili blokadę.
Rząd w Kijowie szacuje, że straty Ukrainy spowodowane blokadą polsko-ukraińskiej granicy sięgają 9,2 mld hrywien (prawie 1 mld zł).
Czytaj też:
Ukraiński dyplomata mówi o Polsce. Padły gorzkie słowaCzytaj też:
"Wszystkie państwa chcą, by to właśnie Polska poniosła koszty". Ekspert alarmuje