Horała: Jeżeli coś może szokować, to zarobki aktualnych władz CPK

Horała: Jeżeli coś może szokować, to zarobki aktualnych władz CPK

Dodano: 
Marcin Horała (PiS)
Marcin Horała (PiS) Źródło: PAP / Leszek Szymański
– Nie ma mowy o żadnym audycie. Koszty zarządu są elementem publicznie dostępnego sprawozdania – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl Marcin Horała, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

DoRzeczy.pl: Dziś pojawiły się informacje dotyczące audytu CPK. Podkreślane są m.in. zarobki zarządu. Jak pan ocenia te informacje?

Marcin Horała: Nie ma mowy o żadnym audycie. Koszty zarządu są elementem publicznie dostępnego sprawozdania finansowego spółki i to, ile zarabiają członkowie zarządu CPK jest kwestią znaną na bieżąco od lat. Żadnego audytu do tego nie potrzeba. Ta informacja podana jest w sposób manipulacyjny, bo brutto, zsumowana przez wiele lat. Każdy Polak, jeśli go zapytamy, ile zarabia, to odpowie, ile dostaje miesięcznie przelewu, a nie tyle, ile on i trzech jego kolegów z pracy otrzymali przez ostatnie pięć lat brutto, łącznie ze składkami ZUS. Zastosowano taką technikę, żeby wyszła wysoka kwota. Te zarobki są regulowane ustawą o gospodarowaniu mieniem państwowym, po uwzględnieniu pewnej wielkości obrotu spółki, są w ustawie pewne widełki. W CPK zarobki były ustawione w środku tych widełek. To zarobki godziwe, jak na polskie warunki, jednak w środowisku międzynarodowym osoby zarządzające tej skali projektami zarabiają dużo więcej. Jeżeli coś może szokować, to ewentualnie zarobki aktualnych władz CPK. Poprzedni zarząd realizował CPK kolejne elementy programu. Obecny zarząd, a nie słyszałem, żeby pracował za darmo, oficjalnie przyznaje, że nic nie robi, bo czeka na audyt, a audytu nie ma, bo kolejne przetargi na audyt są unieważniane.

Widzimy, że w kwestii finansów trwa obrzydzanie tego projektu. Teraz pojawiły się kwestie zarobków, wcześniej podnoszono kwestie wydatków marketingowych.

Wydatki marketingowe były dużo poniżej standardów unijnych. Jak spojrzymy na warunki zwrotów kredytowanych środków unijnych, to tam jest napisane, że przy większych projektach 1 proc. wartości ma iść na promocję projektu. Tak licząc, CPK powinien wydać 450 milionów złotych, a na promocję całego programu 1 miliard 500 milionów. Tymczasem wydało 27 milionów, czyli dużo mniej, a z tego też robiona jest pseudo afera. Przy tych obydwu informacjach chodziło o to, że dziś wykonywaliśmy kontrolę poselską w CPK, wskazaliśmy na szereg nieprawidłowości, do których już tam doszło przez dwa miesiące nowej władzy. Pan pełnomocnik Maciej Lasek na X napisał, że naciskał na komisję zakupową prowadzącą postępowanie w reżimie prawa zamówień publicznych, żeby dokonała takiego, a nie innego rozstrzygnięcia. Te wszystkie sprawy chcieliśmy sprawdzić – jak to było z wnioskami o środki unijne, których nie złożono, a więc też stracono pieniądze. Jak wygląda kwestia zawierania umów i rozstrzygania przetargów, które wynika z prawa zamówień publicznych, a nie widzimisię władz. Jak rozumiem, w tych tweetach chodzi o to, żeby jakoś tę sprawę zamazać i przykryć. Absolutnym skandalem jest to, że ta komunikacja odbywa się z konta CPK. Służby prasowe CPK zajmują się oczernianie. CPK. To zasadnicze działanie naszkodę spółki. To coś w świecie niespotykanego.

Czytaj też:
"Musi odejść", "nie nadaje się". Minister w tarapatach?

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także