Szef MSZ Radosław Sikorski podjął decyzję o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało, że proponowane zmiany zostały przedstawione w ramach Konwentu Służby Zagranicznej, a po ich akceptacji przez premiera Donalda Tuska uruchomiono praktyczne procedury odwoławcze.
"Rząd ponoszący konstytucyjną odpowiedzialność za politykę zagraniczną uważa, że niezbędna wymiana na stanowiskach przedstawicieli Polski za granicą służy lepszemu, profesjonalnemu realizowaniu trudnych wyzwań stojących dziś przed polską polityką zagraniczną" – czytamy w komunikacie resortu.
MSZ wyraziło również nadzieję "na zgodne współdziałanie w tej sprawie najważniejszych władz w kraju".
Duda reaguje na ruch Sikorskiego. "Nie da się"
Podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych prezydent Andrzej Duda złożył wizytę w Elektrowni Atomowej im. Alvina W. Vogtle w stanie Georgia.
Prezydent został na konferencji prasowej zapytany o kwestię odwołania ambasadorów. – Proszę państwa, nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta. Fundamentalne znaczenie ma decyzja, którą podejmuje prezydent RP – oświadczył Andrzej Duda.
Wcześniej do decyzji ministra Sikorskiego odwołała się Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta. – Ambasadorów powołuje i odwołuje prezydent, więc komunikat MSZ jest, delikatnie mówiąc, mocno na wyrost – skomentowała w Polsat News prezydencka minister. I zwróciła uwagę, że konstytucja nakazuje współpracę Rady Ministrów i ministra spraw zagranicznych z prezydentem w sprawie polityki zagranicznej. Zapytana przez dziennikarza, czy jest to "czystka" w ambasadach, Paprocka odpowiedziała: – Pytanie, czy aby na pewno są do tego powody.
Czytaj też:
Rewolucja kadrowa w ambasadach. Szef MSZ: To rzecz prawie rutynowa