W Królestwie Polskim ukształtowały się w latach 60. XIX w. dwa ośrodki zachowawcze: mniejszościowy skupiony wokół margrabiego Aleksandra Wielopolskiego i dominujący w prawicowej opinii, na którego czele stał hrabia Andrzej Zamoyski. Przed oboma stanęło to samo wyzwanie: wykorzystać koniunkturę stworzoną przez klęskę Rosji w wojnie krymskiej, co skutkowało rozpoczęciem reform wewnętrznych w carskim imperium oraz nawiązaniem współpracy w zakresie polityki międzynarodowej między Petersburgiem a Paryżem. Również liberalno-lewicowi Czerwoni, prący do powstania pod hasłem odzyskania niepodległości i uwłaszczenia chłopów, mogli swoim radykalizmem wzmacniać pozycję konserwatystów jako czynnika broniącego przed zbrojną zawieruchą.
Wielopolski, posługując się metodą odgórnego oddziaływania na władze rosyjskie i posiłkując się groźbą wybuchu powstania, rozumiał, że niemożliwe było wówczas odzyskanie przez Polskę niepodległości, a jedynie można było próbować dokonać rekonstrukcji ustrojowej Królestwa Polskiego, co w przyszłości powinno umożliwić prowadzenie bardziej ambitnej polityki. I tu margrabia miał bezwzględnie rację.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.