W czwartek odbył się ponowny pochówek Sebastiana Karpiniuka. Według bliskich tragicznie zmarłego posła, chciano to zrobić „po cichu”, nie informując wcześniej rodziny i znajomych.
– Gdyby nie to, że spółka zarządzająca cmentarzem w Kołobrzegu podlega prezydentowi miasta z PO, w ogóle nie wiedzielibyśmy, że dzisiaj, po ekshumacji i badaniach, wracają szczątki posła Sebastiana Karpiniuka – mówi "Gazecie Wyborczej" lokalny działacz PO, Piotr Ryćko. Jak dodaje, przyrodni brat Karpiniuka o pochówku dowiedział się dopiero w dniu, na który był zaplanowany.
Uroczysty pochówek odbył się tylko dlatego, że zatroszczyli się o to bliscy i przyjaciele parlamentarzysty, którzy o wszystkim dowiedzieli się przypadkowo i nieoficjalnie. Formalnie nikt ich nie zawiadomił. – Zadzwoniłem do księdza proboszcza naszej bazyliki, powiedziałem jaka jest sytuacja, odpowiedział, że oczywiście przyjdzie. Obawiam się, że gdyby nie my, przywieźliby go tu, złożyli do grobu i odjechali. A przecież innych ekshumowanych chowano z odpowiednią oprawą – mówi w rozmowie z "Głosem Koszalińskim" prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek.