Po pokonaniu w półfinale reprezentacji Stanów Zjednoczonych, polscy siatkarze przystąpili w sobotę w Paryżu do rywalizacji z Francją o złoty medal olimpijski. Niestety, trójkolorowi okazali się dla naszych reprezentantów za mocni. Francja wygrała 3:0.
Mimo porażki w finale, to historyczny sukces reprezentacji Polski. Jest to bowiem pierwszy polski medal w sportach drużynowych na Igrzyskach Olimpijskich od 32 lat i pierwszy w siatkówce od 48 lat. Reprezentacja Polski w siatkówce mężczyzn stanęła ostatni raz na podium na Igrzyskach Olimpijskich w 1976 r. w Montrealu, gdy legendarna drużyna trenera Huberta Jerzego Wagnera zdobyła złoto.
Leon daje świadectwo wiary
Po meczu klika słów mediom przekazał przyjmujący naszej drużyny, Wilfredo Leon. – Praca trenera Grbica była bardzo ciężka. Zrobiliśmy coś, na co czekaliśmy wiele lat. Zobaczymy jak będę ten wynik tutaj odbierał za kilka dni – powiedział.
Sportowiec zaznacza, że "po ciężkim roku w klubie, po kontuzji, dał z siebie, ile miał". – Troszkę czuję, że przeszliśmy do historii, ale też zapisaliśmy się w niej ze srebrem, a nie złotem – wskazał Leon.
Pytany, komu dedykuje medal odpowiedział, że najpierw Bogu, bo "on jest największą gwiazdą, która pozwoliła na ten medal". – Po drugie, rodzinie, która jest najważniejsza, a po trzecie fanom – powiedział Leon.
– Kibice czekali na ten medal bardzo długo, bardzo tego potrzebowali. Mogą wracać do domu ze spokojniejszą głową, bo w końcu daliśmy im sukces na igrzyskach. Mam nadzieję, że w Polsce coraz więcej dzieci i młodzieży będzie chodziło do akademii siatkarskich. Ja doskonale wiem, jak dużo ludzi potrzebujemy, żeby poprawiać się w sporcie. Dlatego też rozpocząłem ten projekt z klubem w Toruniu. Każdy taki dzieciak, który dziś zaczyna, kiedyś być może także będzie miał możliwość reprezentowania kraju – podkreślił medalista.
Czytaj też:
Szeremeta ze srebrem. Prezydent: Inne aspekty tej walki przykro komentowaćCzytaj też:
"Wyborcza" o Babiarzu: Jest w nim coś mrocznego