"Odbiera nam to wiarygodność". Poseł PiS o pomyśle rezolucji ws. Polski

"Odbiera nam to wiarygodność". Poseł PiS o pomyśle rezolucji ws. Polski

Dodano: 
Parlament Europejski
Parlament Europejski Źródło: PAP/EPA / Ronald Wittek
– Trzeba się trzymać polskiej racji stanu. Co do zasady nie należy wynosić polskich sporów za granicę, unikać żalenia się zagranicznym politykom – mówi poseł PiS Bartłomiej Wróblewski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Europosłowie PiS domagali się w europarlamencie debaty nt. sytuacji w Polsce oraz przyjęcia rezolucji. Jak Pan ocenia postawę partyjnych kolegów i koleżanek?

Bartłomiej Wróblewski: To szerszy problem, jak reagować na politykę rządu Donalda Tuska w sposób bez precedensu po 1989 r. łamiącego Konstytucję, prawo, dobre obyczaje. Przeprowadzającego cywilizacyjną i kulturową rewolucję. Naruszającego interes narodowy w kraju i zagranicą. Pokusa jest taka, aby chwytać się każdego środka i każdej możliwości. Trzeba się jej jednak oprzeć. Nie należy stosować taktyki Michała Kamińskiego, którą zalecał stosować wobec rządu PiS: by używać wszystkiego, co jest pod ręką, by rzucać wszystkimi kamieniami, które są do dyspozycji. Potrzebne jest z naszej strony pewne samoograniczenie, z kilku powodów. Niektóre argumenty nie służą Polsce, niektóre są nieskuteczne, a niekiedy uderzą w nas wtedy, gdy będziemy znowu rządzić. Na przykład unikałbym używania wyobrażalnych argumentów z prawa europejskiego rozszerzających możliwości interwencyjne instytucji europejskich w państwach członkowskich.

Krytycznie ocenia Pan wynoszenie polskich sporów na unijną arenę?

Jako konserwatyści uważamy, że trzeba się trzymać polskiej racji stanu, pamiętać o interesie państwa. Co do zasady nie należy wynosić polskich sporów za granicę, unikać żalenia się zagranicznym politykom, a już szczególnie z obecnego lewicowo-liberalnego establishmentu. Osobiście przekonywałbym, aby nie zachęcać Parlamentu Europejskiego do wydawania rezolucji o sytuacji w Polsce. Po pierwsze dlatego, że osłabia to nasze państwo. Po drugie, jest to działanie zupełnie nieskuteczne. Być może nawet zresztą lepiej, bo jakie byłyby konsekwencje gdyby Parlament Europejski zaczął nam dziś przyznawać rację? Ktokolwiek by w Polsce rządził arbitrem byłyby brukselskie elity. To ryzykowna perspektywa. Nasza powściągliwość byłaby zresztą może najbardziej adekwatną odpowiedzią na politykę Brukseli wobec Polski po 2015 r. i ostatecznie bardziej dającą do myślenia niż natarczywe prośby o ratunek.

Jaka powinna być zatem strategia prawicy?

Dotknięci działaniami rządzących obywatele mogą dochodzić swoich racji przed sądami międzynarodowymi. Bezwzględnie należy pokazywać jak prawotwórstwo sądów europejskich i instytucji jest wykorzystywane przez rządzących w Polsce prowadząc do wynaturzenia demokracji i praworządności. Należy ośmieszać podwójne standardy instytucji europejskich. W tym zakresie możliwe i potrzebne jest informowanie o sytuacji w Polsce opinii publicznej w państwach europejskich. Dodatkowo szczególnie konserwatywnej części społeczeństw europejskich należy przekazywać informacje o destrukcyjnych działaniach naszego rządu w sferze cywilizacyjnej. Zapewne są i inne możliwości, ale zawsze musimy pamiętać o interesie państwa

Jak w partii odebrano postawę europosłów? Czy pojawiły się jakiekolwiek głosy krytyczne?

Nie słyszałem o krytyce. Jeśli była dyskusja, nic o niej nie wiem.

Gdy w latach 2015-2023 europosłowie KO stosowali podobne działania, to politycy PiS mówili o donosicielstwie i Targowicy. Czy tamte oskarżenia były zatem przesadzone?

Bez wątpienia krytyka rządu Zjednoczonej Prawicy z lat 2015-2023 za granicą przez ówczesną opozycję przywodzi najgorsze historyczne skojarzenia o donosicielstwie i Targowicy. Trzeba jednak mierzyć jedną miarą. Skoro sami krytykowaliśmy Platformę Obywatelską, Lewicę, Polskę 2050, a często i PSL dziś powinniśmy z tego wyciągnąć wnioski i nie używać bezrefleksyjnie takich samych narzędzi. Odbiera nam to bowiem wiarygodność. Nie wydaje się także, aby było to skuteczne. Musimy wyciągnąć wnioski, tak jak trzeba wyciągnąć wnioski z akceptacji traktatu z Lizbony czy zbytniej uległości naszego rządu wobec instytucji europejskich w latach 2019-2023, akceptacji szeregu polityk które osłabiają Polskę na przyszłość. W sprawie, o której rozmawiamy, nie czyńmy z instytucji europejskich rozjemcy sporów w Polsce. Być może punktowo utrudni to zadanie Prawa i Sprawiedliwości w sensie powstrzymywania destrukcji naszego porządku prawnego przez rząd Donalda Tuska, ale w średniookresowej perspektywie przyniesie Zjednoczonej Prawicy korzyści. Nade wszystko jednak przyniesie korzyść Polsce.

Czytaj też:
PiS a racja stanu
Czytaj też:
PiS chciało unijnej rezolucji ws. "tortur w Polsce za rządów Tuska". Wniosek przepadł

Rozmawiał: Jan Fiedorczuk
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także