Minął rok, a partia kierowana przez pana Kaczyńskiego nie zdobyła się na żadną refleksję – o czym trafnie pisał w naszym tygodniku niedawno Rafał Ziemkiewicz. Najwyżej, tak jak we wspomnianej rozmowie, pojawia się enigmatyczne i zdawkowe stwierdzenie, że nie wszystko było idealnie.
Czytałem i słuchałem wielu wywiadów, których udzielał Naczelnik, ale nie wiem, czy w którymkolwiek zbliżył się do poziomu politycznego purenonsensu, który zaprezentował w tym.
W całej tej rozmowie – poza wspomnianym zdawkowym stwierdzeniem, że jakieś tam błędy były – nie ma śladu poważniejszej refleksji nad przyczynami przegranej i nad tym, co można by Polakom zaproponować, żeby do władzy wrócić (inna sprawa, że prowadzący wywiad bracia Karnowscy oczywiście takich pytań nie zadają, bo po co). Przeciwnie – jest niemal pełnia samozadowolenia.
Weźmy kilka przykładów. Pan Kaczyński opowiada na przykład, że wszyscy, którzy w trakcie powodzi utracili swoje domy, powinni dostać od rządu pieniądze na ich kompletną odbudowę. I stwierdza, że rząd PiS szczodrzej obdarzał Polaków odpowiednimi tarczami.