Jak poinformowali śledczy, Prokurator Okręgowy w Zielonej Górze Robert Kmieciak skierował 1 października drogą służbową do Prokuratora Generalnego Adama Bodnara wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Łukasza Mejzy.
Podstawą skierowania wniosku jest przeanalizowany materiał dowodowy w śledztwie dotyczącym podejrzenia złożenia przez Łukasza Mejzę fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym. Chodzi o oświadczenia z IX i X kadencji Sejmu.
Czego dotyczy wniosek ws. Łukasza Mejzy?
Treść, liczącego 35 stron, wniosku o uchylenie immunitetu Mejzie poznała "Gazeta Wyborcza". Jak podkreśla dziennik, najpoważniejszy zarzut dotyczy próby ukrycia pożyczek prywatnych na prawie 500 tys. zł i "zatajenia informacji tak, żeby uniemożliwić identyfikację osób, od których Mejza jest uzależniony finansowo".
Wniosek, który został już wysłany do marszałka Sejmu Szymona Hołowni przez Prokuraturę Okręgową w Zielonej Górze czeka na rozpatrzenie przed sejmową Komisją Regulaminową i Spraw Poselskich. Przewodniczący organu, Jarosław Urbaniak z KO, zapewnia że nie można mówić w tym przypadku o zwłoce.
– Zgodnie z regulaminem czekaliśmy, aż zainteresowany – czyli poseł Mejza – się do tego wniosku ustosunkuje. Właśnie minął termin, w którym mógł przesłać swoje stanowisko. Nie zrobił tego, więc w najbliższym możliwym terminie zwołam posiedzenie komisji w tej sprawie – powiedział "Wyborczej" Urbaniak.
Brakujące elementy w oświadczeniu posła PiS
Dziennik wskazuje, że jeśli chodzi o pożyczki bankowe, Mejza pominął w swoich oświadczeniach sześć kredytów na ponad 100 tys. zł. Natomiast jeśli chodzi o pożyczki prywatne, parlamentarzysta w kolejnych oświadczeniach albo ich nie wskazał, albo zapisał w formie zbiorczych sum. Według śledczych, Mejza unikał wykazania trzech pożyczek od osób prywatnych na kwoty 40 tys., 50 tys., i 88 tys. zł. Wspomniane sumy wykazało dopiero postępowanie CBA. Wówczas kwoty pojawiły się w oświadczeniach majątkowych.
Prokuratura wskazuje również na wyższe zobowiązania, ale w śledztwie nie udało się ustalić, kto udzielił pożyczek. Mejza miał wyjaśniać, że "nie pamięta" od kogo pożyczał pieniądze, a wskazane kwoty nie zostały wyodrębnione w oświadczeniu majątkowym posła. Parlamentarzysta nie wskazał, kiedy, w związku z jakim zdarzeniem i na jakich warunkach zostały udzielone.
Prokuratura wskazuje, że pomiędzy 8 listopada 2022 r. a 15 lipca 2023 r. Mejza "zawarł kolejnych siedem umów pożyczek z osobą, bądź osobami prywatnymi na łączną kwotę 290 tys. zł. Wszystkie te pożyczki zostały zgłoszone do Urzędu Skarbowego Krośnie Odrzańskim jednego dnia, tj. dopiero 2 sierpnia 2023 r.".
Prokuratura: Swoisty manifest i przejaw złej woli
Śledczy, do których pisma dotarła "GW", wskazują, że "jest to zatem jaskrawy przykład świadomego zatajenia informacji, tak żeby uniemożliwić, a przynajmniej znacznie utrudnić identyfikację osoby (osób), od której Łukasz Mejza jest uzależniony finansowo, a co nie pozostaje bez znaczenia, biorąc funkcję posła na Sejm, jaką sprawuje". Prokuratura wskazuje, że jest to "swoisty manifest, przejaw złej woli podyktowany niechęcią złożenia oświadczeń o stanie majątkowym".
Jeśli dojdzie do uchylenia immunitetu Mejzie, prokuratura postawi parlamentarzyście zarzut zatajenia prawdy lub podania nieprawdy w zeznaniu majątkowym. Grozi za to kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Mejza został zapytany o śmierć Tomasza Guzowskiego. Tak zareagowałCzytaj też:
Porównywanie Myrchy i Gajewskiej do Mejzy? Suchoń: To niesprawiedliwe