Franciszek Ksawery urodził się w 1506 roku w Kraju Basków (dzisiejsza Hiszpania). W wieku 19 lat podjął studia teologiczne w Paryżu. Po ukończeniu studiów poznał św. Piotra Fabera oraz św. Ignacego Loyolę. Później Franciszek rozpoczął studia teologiczne na Sorbonie, by poświęcić się na służbę Bożą.
Czym zaowocowało spotkanie ze św. Ignacym Loyolą?
Podczas spotkań ze św. Ignacym Loyolą oraz św. Piotrem Faberem, Franciszek Ksawery rozwijał się duchowo. Razem postanowili założyć nową rodzinę zakonną, by pod sztandarem Chrystusa służyć Kościołowi. Był to czas, kiedy szerzyła się rewolucja protestancka Marcina Lutra. 15 sierpnia 1534 roku na Montmartre w kaplicy Męczenników wszyscy trzej wraz z czteroma innymi towarzyszami złożyli śluby zakonne. Przygotował ich do tego św. Ignacy Loyola swoimi ćwiczeniami duchowymi.
Po złożeniu ślubów mężczyźni udali się do Wenecji, by stamtąd wyruszyć do Ziemi Świętej. Oczekiwanie na wyjazd przedłużało się. W czasie, gdy Turcja zaczęła swoje podoboje na terenie Europy, siedmiu towarzyszy zdecydowało się udać do Rzymu. To właśnie tam, w 1537 roku Franciszek Ksawery otrzymał święcenia kapłańskie. We wrześniu 1540 roku założone przez nich Towarzystwo Jezusowe zostało zatwierdzone ustnie przez papieża Pawła III, by po ok. trzech tygodniach zostało oficjalnie zatwierdzone specjalną bullą.
Działalność misyjna Franciszka Ksawerego
W tym samym czasie, św. Ignacy otrzymywał prośby od króla Portugalii, by wysłał do Indii swoich kapłanów. W kwietniu 1541 roku wyruszyli tam Franciszek Ksawery i jego oddani towarzysze. Podróż była wyjątkowo długa i trudna. Franciszek dotarł do Indii po 13 miesiącach. W międzyczasie zapadł na śmiertelną chorobę, z której wyszedł za przyczyną cudu. W Indiach Franciszek pracował gorliwie, by zamieszkałych tam tubylców i Portugalczyków pozyskiwać dla Boga. Prowadił katechizację dzieci i młodzieży, głosił kazania i spowiadał. Pomagał chorym i ubogim. Jezuici założyli wówczas dwa kolegia jezuickie w Indiach.
"Odkąd jestem w Azji nie przestaję chrzcić dzieci. Ochrzciłem już ogromną liczbę. (...) Te dzieci nie dają mi spokoju ani czasu na odmówienie brewiarza, jedzenie czy spanie, zanim nie nauczę ich jakiejś modlitwy. (...) W tych krajach bardzo wielu nie jest chrześcijanami tylko dlatego, że nie ma nikogo, kto by wśród nich apostołował. Często wspominam, jak to dawniej, na uczelniach europejskich, a szczególnie na Sorbonie, wyszedłszy z siebie krzyczałem do tych, którzy mają więcej wiedzy niż miłości: «O jak wiele dusz z waszej winy traci niebo i pogrąża się w otchłań piekła»! Obyż oni tak się przykładali do apostolstwa, jak pilni są do nauki (...) O gdybyż ta myśl mogła ich poruszyć (...) Porzuciliby swoje pożądania i sprawy ziemskie. Byliby gotowi na wezwanie Pańskie i wołali do Niego: «Oto jestem, co mam czynić, Panie? Poślij mnie, dokąd zechcesz, nawet i do Indii»" – pisał Franciszek Ksawery w liście do św. Ignacego Loyoli.
W 1549 roku Franciszek Ksawery wyruszył do Japonii. Tam na wyspie Kiu-siu pozyskał ok. 1000 wiernych. Pozostawiając tam księży do dalszej pracy, sam wrócił do Indii. Zdecydował się uporządkować tam sprawy diecezji i parafii, utworzył również nową prowincję zakonną, nowicjat zakonu oraz dom studiów.
W ciągu 10 lat pracy misyjnej Franciszek Ksawery zyskał miano Apostoła Azji. Dalszym celem Franciszka Ksawerego były Chiny. Jednak trudności wynikłe w podróży spowodowały, że misjonarz znów zachorował. Zmarł na wyspie Sancian w nocy z 2 na 3 grudnia 1552 roku mając 46 lat. Po kilku miesiącach, jego ciało, które pozostawało w nienaruszonym stanie, przewieziono na wyspę Goa w Indiach, gdzie Franciszek rozpoczynał swoją działalność misyjną. Tam przebywa aż do dziś. W jezuickim kościele Il Gesu w ołtarzu św. Franciszka Ksawerego znajdują się relikwie ramienia świętego.
Św. Franciszek Ksawery został beatyfikowany przez papieża Pawła V w 1619 roku, a już trzy lata później, w 1622 r., papież Grzegorz XV wyniósł go do chwały ołtarzy. Święty jest patronem Indii, Japonii, ale także misji katolickich.
Czytaj też:
Abp Jędraszewski krytykuje pomysł MEN: Deprawacja umysłów dzieciCzytaj też:
Misjonarz: Na Kubie zbliża się wielkimi krokami kryzys humanitarny