Regulowana deregulacja

Regulowana deregulacja

Dodano: 
Ursula von der Leyen
Ursula von der Leyen Źródło: PAP / Wiktor Dąbkowski
Bogdan Rzońca | Dzieje się! UE zabrała się za deregulację i nawet 3 kwietnia odsunęła dyrektywy: jedną o rok, a drugą o dwa lata w ramach działań deregulacyjnych pod nazwą Omnibus.

Chodzi o dyrektywę w sprawie należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju – CSDDD oraz dokument ws. sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju (tzw. CSRD). Papierologiczna zaraza została na razie odsunięta w czasie. Bohaterska decyzja PE w tej sprawie zniweczyła wielomiesięczne prace poświęcone zredagowaniu dyrektyw i.... Przyniosła ulgę, śmiem twierdzić, przedsiębiorcom borykającym się z brutalną biurokracją unijną. Żeby było jasne, część europosłów z EKR i Patriotów chciała te dyrektywy w ogóle wyrzucić, na amen, ale większość socjalistyczno – liberalna i chadecka obroniła je.

Najważniejszy doradca UE M.Draghi, włoski bankier, który zaleca UE dalsze zadłużanie się też nie zapomniał o deregulacji. W swym słynnym, liczącym 400 stron, raporcie o konkurencyjności UE pisał o potrzebie innowacyjności gospodarki UE o której wspomniał 515 razy, o potrzebie zachowania zrównoważonego rozwoju (o którym napisał 47 razy) i o deregulacji, o której napomknął aż dwa razy! Jak na jeden rok to pęd do deregulacji w UE jest duży czego dowodem są zapowiedzi, z których UE słynęła i słynie od zawsze. I tak 29 stycznia 2025 pojawił się komunikat o tzw. kompasie konkurencyjności, który ma zlikwidować przygniatające przedsiębiorców przepisy dotyczące zielonej sprawozdawczości, zdekarbonizować gospodarkę, zapewnić bezpieczeństwo dostaw, transformację cyfrową oraz zwiększyć konkurencyjność i uprościć przepisy. Pięknie prawda? 26.02.2025 KE ogłosiła pakiet derogacyjny Omnibus.

Pogłoski o deregulacji płyną też z obszaru rozporządzenia o taksonomii, czyli systemie klasyfikacji działalności gospodarczej polegającej na ocenie, która działalność inwestycyjna jest zrównoważona środowiskowo, a która nie. Tu proponuje się, aby przedsiębiorcy z obrotem poniżej 450 mln euro składali niektóre dokumenty dobrowolnie, zgłaszali postępy w osiąganiu zrównoważonego rozwoju a te firmy, które zatrudniają mniej niż 1000 pracowników były zwolnione z raportowania całkowicie. Istnieje też mała dyskusja o deregulacji założeń podatkowych związanych z importowaniem do UE towarów wyprodukowanych z udziałem energii węglowej i gazowej czyli z udziałem śladu węglowego (CBAM) polegająca na zwolnieniu małych przedsiębiorców sprowadzających mniej niż 50 ton towarów. Kolejne obszary do deregulacji, omawiane w zaciszu biurokracji europejskiej, która znów, po procesie regulowania będzie miała co robić przy deregulacji, dotyczą komunikatu KE z 19 marca o budowie Unii oszczędnościowo – inwestycyjnej z harmonizacją przepisów finansowych oraz obszaru wydatkowania na obronność. W tym ostatnim przypadku mogłoby nastąpić odejście od unijnych limitów zadłużenia dla wydatków na obronność i energetykę w poszczególnych krajach.

Szkoda tylko, że przy tych najcichszych rozmowach o deregulacji nie ma mowy o polskiej prezydencji w UE, którą powinniśmy promować i robić to na co czeka rynek. Ale przy rocznej,,produkcji" w UE więcej niż dwóch tysięcy odniesień do prawa, przy pikujących w górę gospodarczych tygrysach światowych, niemrawe kroki deregulacyjne w UE wyglądają i śmiesznie i zatrważająco. Zresztą tak musi być, bo kto przyzna się tu wśród liderów UE do błędów? Takich ryzykantów jak Musk nie ma wśród polityków, a zatem ryzyko związane z deregulacją jest odsuwane, bo utrata kontroli nad gospodarką UE nieuchronnie wiązałaby się z koniecznością powrotu do traktatów europejskich, a trend liberałów i lewicy, w tym zakresie jest zupełnie centralistyczny, antynarodowy, antyrynkowy.

Autor jest europosłem PiS.


Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także