Lekarze alarmują ws. nowego programu MZ. "Będziemy płakać nad rozlanym mlekiem"

Lekarze alarmują ws. nowego programu MZ. "Będziemy płakać nad rozlanym mlekiem"

Dodano: 
Kobieta w ciąży. Zdj. ilustracyjne
Kobieta w ciąży. Zdj. ilustracyjne Źródło: Pixabay / Domena publiczna
Lekarze nie kryją wątpliwości ws. nowego programu Ministerstwa Zdrowia "TOP Mama". Jego nazwa pochodzi od pierwszych liter słów: Transport, Opieka, Poród. Co budzi niepokój medyków?

Start programu "TOP Mama" planowany jest najwcześniej listopada. Obecnie trwają jeszcze konsultacje w jego sprawie.

"TOP Mama". Nowy program Ministerstwa Zdrowia

Pomysł resortu zdrowia ma stanowić odpowiedź na sytuację demograficzną, która jasno pokazuje zmniejszającą się liczbę porodów w Polsce. Jego celem jest zapewnienie kobiecie ciężarnej bezpiecznego transportu na najbliższą porodówkę. Chodzi o kobiety z części kraju, gdzie nie ma oddziału położniczego.

– Wyobraźmy sobie kobietę tuż przed porodem, która zgłasza się do najbliższego szpitala, a tam nie ma porodówki. Wtedy ta lecznica ma zorganizować – opłacony przez NFZ – bezpieczny transport karetką na oddział położniczy. Czasem jednak jest już za późno, żeby jechać. W przypadku, gdy transport będzie niemożliwy, bo poród będzie zaawansowany, chcemy, żeby ten poród mógł się odbyć na miejscu, w punkcie-ośrodku TOP Mama. Chcemy bardziej wykorzystać kompetencje położnych. Zwłaszcza gdy mówimy o ciąży fizjologicznej, inaczej postępuje się w przypadku ciąży patologicznej – tłumaczy w rozmowie RMF FM wiceminister zdrowia doktor Tomasz Maciejewski.

Lekarze mają wątpliwości

Swoje wątpliwości w sprawie programu zgłaszają lekarze. Ich zaniepokojenie budzi przede wszystkim kwestia dostępności karetek. Czy zawsze będzie ona gotowa, kiedy kobieta zacznie rodzić?

– Nie możemy myśleć w kategoriach takich, że będzie zawsze wolna karetka. Mówimy i tak o wersji optymalnej. Pacjentka przyjeżdża, kto ma ją zbadać? Musimy wiedzieć, w jakim czasie mamy ją zawieźć do szpitala oddalonego o 50 kilometrów. Skąd ginekolog-położnik na SOR-ze, skoro nie ma tam ginekologii i położnictwa – zastanawia się w rozmowie z tą samą rozgłośnią ginekolog doktor Jacek Tulimowski.

Lekarze nie przeczą, że w obliczu zmiany sytuacji demograficznej proponowany przez MZ program jest potrzebny, jednak wymaga on dopracowania szczegółów. Chodzi o to, aby na każdym etapie każdy wiedział, co ma robić. – Musimy jednak dać pacjentkom system, który będzie dla nich bezpieczny. Bo jeżeli okaże się niebezpieczny i niesprawdzony, będziemy działać do pierwszej skuchy i będziemy płakać nad rozlanym mlekiem – wskazuje doktor Tulimowski.

Czytaj też:
Demograficzna zapaść. "Rodzi się najmniej dzieci od 200 lat"
Czytaj też:
Edukacja czy indoktrynacja
Czytaj też:
Propozycja Leszczyny miała uderzyć w kobiety. Krytyka zmusiła minister do zmiany planów


Kup akcje Do Rzeczy S.A.
Odbierz roczną subskrypcję gratis!
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracowała: Anna Skalska
Źródło: RMF 24
Czytaj także