Niechęć pana Mastalerka do prezesa PiS jest powszechnie znana, ale też przyznać trzeba, że niezależnie od osobistych urazów były prezydencki minister umie ją na ogół uzasadnić, a większość jego spostrzeżeń, dotyczących lidera PiS, jest trafna. To należy zaliczyć do najtrafniejszych. Żeby było śmieszniej, nie jest to skutek jakichś spisków czy wrażych działań złego pana Tuska, ale bardzo konsekwentnych poczynań samego Jarosława Kaczyńskiego.
Marsz Niepodległości, organizowany przez środowiska narodowe, był dla pana Kaczyńskiego od samego początku solą w oku przede wszystkim dlatego, że był całkowicie poza jego kontrolą. A przecież nic na umownej prawicy nie może być poza kontrolą Jarosława Kaczyńskiego – taki dogmat obowiązywał do niedawna (bo to się już szczęśliwie skończyło). Do tego dochodziła głęboka, autentyczna prywatna niechęć prezesa PiS do wszystkiego, co w jakikolwiek sposób jest powiązane z ideą narodowej demokracji. Zaś Ruch Narodowy wprost się do niej odwołuje. Jarosław Kaczyński jest z ducha socjalistą, endeckość organicznie go odrzuca. Zaś Marsz Niepodległości był od początku kwintesencją endeckości nawet nie w sensie wznoszonych tam haseł, ale misji formowania narodu – od dołu do góry, a nie od oświeconej elity, czy to z Nowogrodzkiej czy Czerskiej, w dół.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
