Polscy politycy – rządowi i opozycyjni – walczą, nie przymierzając, jak lwy, by Polacy przebywający w Wielkiej Brytanii mogli się cieszyć takimi samymi przywilejami jak przybysze z innych państw. I słusznie, bo to oczywista oczywistość, że za żadne skarby Albionu nie wolno się zgodzić na traktowanie rodaków choćby o pół cala gorzej niż pozostałych.
Wszelako owe rozbudowane, nierzadko do monstrualnych rozmiarów, przywileje socjalne w bogatszych od Polski państwach UE, w tym w Wielkiej Brytanii, zazwyczaj niemal od ręki dostępne dla wszystkich obywateli krajów członkowskich UE, są niczym magnes wyciągający ludzi z państw uboższych i przyciągający ich do zamożniejszych. Zazwyczaj ludzi młodych, a nie starych, przeważnie lepiej, a nie gorzej wykształconych, i to wykształconych na koszt obywateli krajów biedniejszych, a niemal zawsze najbardziej przedsiębiorczych, skłonnych do podejmowania wyzwań, choćby tak niełatwych jak opuszczenie ojczyzny.
Stąd na wieść o brytyjskim pomyśle zawieszenia hojnego szafowania tymi wszystkimi benefitami niepodzielnie zawładnęły mną mieszane uczucia. Tak wielkie jak Wielka Brytania. No bo, z jednej strony, wiadomo, dobrze, żeby Polakom żyło się dobrze, choćby w Wielkiej Brytanii, jeśli już nie w Polsce. Jednak – z drugiej strony – dlaczego nie w Polsce? Ano właśnie. A i lekarza łatwiej byłoby wówczas spotkać po tej stronie Odry, a nie po tamtej, i hydraulika oraz każdego innego specjalistę. I nade wszystko łatwiej byłoby myśleć o dobrej przyszłości Polski.
A gdyby tak jeszcze Wielka Brytania nie tylko czasowo zawiesiła rozdawanie nowym imigrantom (a najlepiej również własnym obywatelom) swego legendarnego socjalu, lecz także na stałe przycięła go do rozsądnych rozmiarów, przez co straciłby swą gigantyczną przewagę nad socjalem polskim? I gdyby – w ślad za Wielką Brytanią – to samo uczyniły pozostałe bogate państwa Unii Europejskiej? Jeśli nawet nie przyczyniłoby się to do wzrostu liczby Polaków wracających do Polski (a pewnie nie), to na pewno ograniczyłoby liczbę Polaków, którzy zdecydowaliby się na jej opuszczenie po wejściu w życie nowych przepisów. A czyż nie to właśnie leży w jak najlepiej pojętym i jak najbardziej żywotnym interesie Polski, która w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat straciła na rzecz innych państw grubo ponad 2 mln obywateli i jest na dobrej – czyli fatalnej – drodze, by stracić setki tysięcy, a może i miliony następnych?
A więc, panie premierze Davidzie Cameronie, do dzieła! Proszę ciąć przywilej socjalny za przywilejem, jak najmocniej utrudniać dostęp do tych, których nie uda się zlikwidować, i namawiać polityków z pozostałych państw UE, by czynili to samo.
To byłby krok godny naszego alianta – krok na rzecz wzmocnienia Polski.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.