• Paweł ChmielewskiAutor:Paweł Chmielewski

Bóg i wolny rynek

Dodano: 
Dolary, zdjęcie ilustracyjne
Dolary, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Gerd Altmann/ Domena publiczna
Czy katolik musi być za wolnym rynkiem? Wydawałoby się, że nie, ale – jak uczą wielcy ludzie Kościoła – trudno przecież negować porządek wynikający z prawa naturalnego.

Nakładem wydawnictwa WEI ukazała się niedawno praca „Bóg i wolny rynek. Religie a ekonomia” pod redakcją Benedikta Koehlera, wieloletniego badacza relacji zachodzących na styku wiary i systemu gospodarczego. Przedmowę do książki napisał znany misjonarz, werbista ks. Jacek Gniadek, jeden z głównych polskich popularyzatorów wolnorynkowej austriackiej szkoły ekonomii. Rzecz wyszła w bardzo dobrym momencie. Kampania wyborcza przed wyborami do Sejmu i Senatu w 2027 r. może na nowo zdefiniować kierunki ideowe polskiej prawicy. Z jednej strony, z inicjatywy prezydenta Karola Nawrockiego, rozpoczyna się dyskusja nad możliwym kształtem przyszłej konstytucji. 56 Z drugiej strony, na scenie umacniają się dwa ugrupowania, które otwarcie odwołują się zarówno do Boga i chrześcijaństwa, jak i do wolnego rynku – to Konfederacja oraz Konfederacja Korony Polskiej.

Z racji wyrazistości poglądów ekonomicznych Sławomira Mentzena i jego Nowej Nadziei tematyka ta będzie na pewno istotnym punktem debaty w starciu ze zdecydowanie bardziej solidarystyczną wizją relacji gospodarczych, które prezentuje wciąż główna siła na prawicy, Prawo i Sprawiedliwość. Stąd wszystkie książki, które mogą wpłynąć na bardziej precyzyjne określenie poglądów i pomóc wypracować konkretne strategie polityki gospodarczej, należy uznać za cenne.

„Bóg i wolny rynek” to głos o tyle ciekawy, że przedstawia bynajmniej nie tylko katolicką czy nawet ogólnochrześcijańską perspektywę, ale rzeczywiście – „religijną”. Autorzy artykułów składających się na tom piszą o podejściu gospodarczym wypracowanym również na gruncie islamu czy judaizmu; odwołują się nawet do starożytnych religii, w tym bliskowschodnich. Mogłoby się wydawać, że to mało interesujące dla polskiego czytelnika; jest jednak inaczej. Fakt, że zarówno w żydowskiej, muzułmańskiej, jak i pogańskiej refleksji ekonomicznej pojawiły się – niekiedy bardzo wyraziste – koncepcje wolnorynkowe, jest bardzo istotnym wzmocnieniem tezy o godziwości takiego modelu gospodarczego. Ludzie wszystkich kultur używają rozumu, by odkrywać nadane światu przez Stwórcę prawo naturalne i podług niego kształtować swoje państwa i społeczeństwa. Wydaje się, że tak jest właśnie w tym wypadku: monoteistyczny, a nawet po prostu teistyczny konsensus ekonomiczny wspiera ideę wolnego rynku, nawet jeżeli konkretne rozwiązania mogą bardzo różnić się w szczegółach.

Artykuł został opublikowany w 48/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także