"Małżeństwa" jednopłciowe. Prawo, którego nie ma
  • Mariusz MuszyńskiAutor:Mariusz Muszyński

"Małżeństwa" jednopłciowe. Prawo, którego nie ma

Dodano: 
Para jednopłciowa, zdjęcie ilustracyjne
Para jednopłciowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Domena publiczna
Doczekaliśmy się. Pojawił się wyrok TSUE w sprawie transkrypcji aktów „małżeństw” jednopłciowych. I naprawdę miałem się w to nie wtrącać. Osiągam wiek senioralny, a świat oszalał. Nie mam na to wpływu, więc powinienem mieć dystans. A jednak piszę. Powód zmiany decyzji jest prosty. Po tym wyroku nic już nie będzie takie samo.

Wywód swój zacznę od zwrócenia uwagi premierowi. Otóż Donald Tusk stwierdził, że (cytat za mediami) „nie jest tak, że UE nam cokolwiek może w tej kwestii narzucić”. Niestety, panie premierze, w tej kwestii właśnie nam już narzuciła. Po prostu wykreowała normę i tym samym wstawiła do systemu prawa unijnego (art. 20 i 21 TFUE) prawo jednostki, które dla konstytucji nie istnieje. A my mamy tego przestrzegać. Więcej – zrobiła to w drodze prawotwórczej wykładni przepisów. Sędziowie zastąpili procedurę zmiany traktatów, a więc rząd polski i jego premiera. I Sejm, i prezydenta. Gdzie suwerenność, demokracja, praworządność czy legitymizacja prawa, których podobno koalicja rządząca broni?

Oczywiście wyrok TSUE ma charakter prejudycjalny. Jest skierowany wyłącznie do sądu pytającego. Wiąże inter partes, czyli w sprawie, w której zadano pytanie. Jednak poprzez zastosowanie doktryny acte claire znajdzie szerokie zastosowanie w innych sprawach. Ilu?

A wyrok jest naprawdę skandaliczny. Dowiadujemy się z niego, że art. 20 i art. 21 ust. 1 TFUE, odczytywane w świetle art. 7 i art. 21 ust. 1 KPP UE, stoją na przeszkodzie, by w systemie krajowym brakowało przepisów pozwalających na transkrypcję zagranicznego aktu małżeństwa osób tej samej płci. To znaczy, że państwowy obowiązek transkrypcji takich aktów mieści się w treści traktatowego prawa obywateli UE do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terytorium państw członkowskich. Nawet jeśli prawo krajowe nie przewiduje małżeństwa osób tej samej płci, bo przecież prawo rodzinne należy do kompetencji wyłącznej państw członkowskich. Z tego powodu właśnie transkrypcję zagraniczne go aktu małżeństwa uczyniono elementem treści swobody przemieszczania się. Żeby ominąć państwo, które z kompetencją w zakresie prawa rodzinnego zostaje jak Himilsbach z angielskim. A swoją drogą ciekawe, co jeszcze TSUE może upchnąć w prawie do przemieszczania się. Może obowiązek uznania zagranicznej adopcji dziecka przez małżeństwo jednopłciowe?

Co zrobi NSA?

Tego wyroku prejudycjalnego użyje teraz NSA. Może to zrobić na dwa sposoby. Po pierwsze, dokonać interpretacji przepisów krajowych, aby wytworzyć w nich stosowną normę pozwalającą na taką transkrypcję. Po drugie, może też sięgnąć bezpośrednio do przepisów prawa UE, na zasadzie pierwszeństwa prawa unijnego, pomijając istniejące przepisy krajowe blokujące taką transkrypcję, jako niezgodne z prawem UE.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także