Nie wp...aj się w nasze życie z butami, nie mów mi, k…, że tu jest jakieś ryzyko – bo kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz!” – wykrzykuje ekstatycznie ze sceny schrypnięty Jerzy Owsiak, otoczony tłumem podrygujących transowo w rytm mocnej rockowej muzyki młodych ludzi, niczym szaman przewodzący jakimś plemiennym rytuałom. Polityka, przeciw któremu kieruje tę pełną wulgaryzmów inkantację, nie wymienia z nazwiska, ale dla wszystkich jest oczywiste, że chodzi o Mariusza Błaszczaka, wówczas ministra spraw wewnętrznych w rządzie PiS.
Czytaj też:
"Przestań Pan judzić i odśnież ulice". Ziemkiewicz odpowiada Rabiejowi
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

