Zgodnie z proponowanymi zmianami przedsiębiorcy będą musieli wnosić do ZUS składki, nawet jeżeli na czas epidemii COVID-19 zawieszą działalność, ale nie zdecydują się na jej likwidację. To zła wiadomość dla spółek, które ze względu na rządowe restrykcje gospodarcze wstrzymują aktywność, chcąc uniknąć bankructwa i wzrostu zadłużenia względem ZUS.
Przepisy o zawieszeniu działalności staną się martwe
Dotychczas zawieszenie prowadzenia działalności spółki pozwalało wstrzymać wpłaty do ZUS. Jednak jeżeli projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych wejdzie w życie, to takiej możliwości już nie będzie.
Według szacunkowych danych ZUS, uśredniony dług jednego płatnika wynosi obecnie 26 350 zł. Żeby uniknąć wzrostu zadłużenia, wielu przedsiębiorców musiało zawiesić swoje firmy. Ministerstwo Sprawiedliwości przekazuje, że od marca 2020 r. do lutego 2021 działalność w KRS wstrzymało prawie 8 tys. przedsiębiorstw.
Jak podaje portal biznesinfo.pl, „po zmianach wspólnicy jednoosobowych sp. z o.o., spółek jawnych, partnerskich i komandytowych będą musieli przekazywać składki ZUS, co spotęguje ich zadłużenie”.
Co nowelizacja oznacza w praktyce?
Biuro prawniczo-kadrowe HR Lex zauważa, że taka nowelizacja sprawi, że przepisy o zawieszaniu działalności staną się de facto martwe.
Portal biznesinfo.pl tłumaczy jak w praktyce będą działały nowe przepisy na przykładzie dwóch wspólników spółki komandytowej prowadzących kawiarnię. W efekcie epidemii zwolnili pracowników i zawiesili działalność na 24 miesiące, zgłaszając to do KRS. W obecnym stanie prawnym nie muszą płacić składek ZUS.
"Po zmianach za cały ten dwuletni okres każdy wspólnik będzie musiał zapłacić i to wcale nie mało. Za 2020 r. jeden przedsiębiorca przekaże 9 622,26 zł (1 069,14 zł x 9 miesięcy), a za 2021 r. aż 11 980,44 zł (998,37 zł x 12 miesięcy)" – czytamy.
Czytaj też:
Ekspert: Przedsiębiorcy ekstremalnie znużeni pandemiąCzytaj też:
Komentarze po ogłoszeniu lockdownu. Warzecha: I znów, skutki psychiczne, gospodarcze – nieważne