Podczas światowego kryzysu w 2009 roku, euro sięgało nawet 4,93 zł. Od tamtego czasu, polski złoty nigdy nie był tak słaby. We wtorek cena euro wynosi już ponad 4,80 zł.
Osłabienie złotego
Deprecjacja złotego nie jest zaskoczeniem. Od połowy lutego, gdy ryzyko konfliktu zbrojnego stawało się coraz bardziej realne, wartość złotego systematycznie słabła. Kiedy inwazja stała się faktem, osłabienie kursu tylko przyspieszyło. We wtorek, euro kosztowało już 4,81 zł. Co to oznacza dla polskiej waluty? W ciągu jednego dnia polski złoty stracił ponad 2 proc. wartości. Od początku roku jego wartość spadła aż o blisko 5 proc.
Podobne reakcje odczuwają też inne waluty Europy Środkowo-Wschodniej. To wynik odwrotu od ryzykownych aktywów. Klasyczny mechanizm risk-off, czyli sprzedaż złotego.
Z kolei PNB Paribas apeluje, by NBP rozpoczęło działania obronne waluty. Najpierw werbalne, potem w postaci interwencji na rynku walutowym.
Wśród ekonomistów rosną obawy, że deprecjacja złotego doprowadzi do wzrostu inflacji, która obecnie jest już na wysokim poziomie. Z pewnością na inflację w najbliższym czasie wpłynie wzrost cen surowców energetycznych i rolnych. Skutkiem będzie też spowolnienie gospodarcze kraju.
Będzie reakcja NBP
We wtorek Narodowy Bank Polski poinformował, że jest gotowy, by reagować na nadmierne wahania kursu walutowego.
"NBP posiada adekwatny poziom rezerw walutowych oraz dysponuje odpowiednim zestawem instrumentów, aby przeciwdziałać negatywnym tendencjom na rynku finansowym i walutowym" – napisano w komunikacie NBP.
"NBP jest gotów w każdej chwili reagować na nadmierne wahania kursu złotego, które mogłyby zakłócić sprawne funkcjonowanie rynku walutowego, finansowego lub też negatywnie wpływać na stabilność finansową czy skuteczność realizowanej przez NBP polityki pieniężnej" – poinformował bank centralny.
Czytaj też:
NBP: Mamy wystarczające zapasy gotówki, by odpowiedzieć na zapotrzebowanie klientówCzytaj też:
NBP podjął decyzję o wielomiliardowej pożyczce dla banku centralnego Ukrainy