CATL od ubiegłego roku szukał lokalizacji pod gigafabrykę. W planach miał realizację 1,5 mln mkw. pod dachem. Chińska firma potrzebowała do tego działki o powierzchni 200-250 ha.
O inwestycję wartą 2 mld euro walczyły wówczas, m.in. Polska i Węgry. Największy na świecie producent baterii do samochodów elektrycznych rozważał dwie lokalizacje w naszym kraju.
Ostatecznie, jak podaje "Puls Biznesu", wygrały Węgry. "W naszym kraju brakuje odpowiednich zachęt i lepiej raczej nie będzie" – pisze gazeta.
Dlaczego nie Polska?
Dlaczego inwestycja przeszła Polsce koło nosa? Według "PB", powodem są skomplikowane formalności i brak jasnego programu pomocowego dla dużych inwestycji. O taki prosił niedawno Związek Pracodawców Motoryzacji i Artykułów Przemysłowych przy Konfederacji Lewiatan.
– Chińczycy nie przysłali informacji, że rezygnują z projektu w Polsce. Przestali się odzywać do wszystkich partnerów w Europie Środkowej i Wschodniej. Dostali kompleksową ofertę, działki na nich czekają. Wierzymy, że wciąż jesteśmy w grze. Jeśli jednak nie dojdzie do tej inwestycji, nie będziemy płakać – powiedział "Pulsowi Biznesu" przedstawiciel strony rządowej.
Pierwsza fabryka CATL powstała w Niemczech
CATL to chińskie przedsiębiorstwo projektowo-wytwórcze specjalizujące się w produkcji technologii akumulatorów litowo-jonowych do pojazdów elektrycznych. Na przestrzeni ponad 10 lat swojej działalności firma nawiązała współpracę z firmami z branży motoryzacyjnej specjalizującymi się w produkcji pojazdów elektrycznych i hybrydowych. Wśród globalnych partnerów Chińczyków znalazły się BMW, Hyundai, Honda czy Volvo.
W 2018 roku CATL otworzył zakład w Arnstadt w niemieckiej Turyngii. Była to pierwsza fabryka tej firmy znajdującą się poza Chinami. Powstała w celu realizowania zamówień m.in. dla koncernów BMW i Volkswagen.
Czytaj też:
Zakaz rejestracji aut spalinowych. Włosi wymyślili furtkę dla bogatychCzytaj też:
Eksperci przeanalizowali KPO. Przyniesie Polakom nowe podatki