Inflacja konsumencka wyniosła 16,1 proc. w ujęciu rocznym w sierpniu 2022 r., według szybkiego szacunku danych – podał Główny Urząd Statystyczny (GUS). Ten wynik zaskoczył analityków i ekonomistów, spodziewano się bowiem, że wskaźnik nie przekroczy poziomu 16 proc.
Eksperci szacują, że szczyt inflacji w Polsce w tym roku wyniesie około 16,5 proc. rok do roku i będzie miał miejsce we wrześniu. Część ekonomistów twierdzi, że przyszły rok może przynieść inflację rzędu 18 a nawet 20 proc. Tymczasem Paweł Borys przekonuje, że inflacja nie przekroczy bariery 20 proc., a za rok o tej porze może spaść poniżej 10 proc.
– Szczyt inflacji rzeczywiście będzie się tworzył do marca przyszłego roku. Najprawdopodobniej inflacja może spadać do końca tego roku, natomiast w pierwszym kwartale może nastąpić znowu ponowny wzrost i takie mocniejsze hamowanie inflacji przyjdzie na pewno od kwietnia przyszłego roku – powiedział w „Popołudniowej rozmowie” RMF FM.
– Zakładam, że może to się stać [spadek inflacji poniżej 10 proc. - przyp. red.] mniej więcej za rok od dzisiaj, czyli rzeczywiście trzeci, czwarty kwartał przyszłego roku – dodał szef PFR.
Co ze stopami procentowymi?
Borys odniósł się także do sytuacji związanej ze stopami procentowymi. Od kilku miesięcy Rada Polityki Pieniężnej systematycznie podnosi ich wartość, co skutkuje m.in. wzrostem wysokości rat kredytów. Jego zdaniem, spadek poziomu stóp powinien mieć miejsce pod koniec przyszłego roku. Jest jednak pewien warunek.
– Uważam, że jeżeli sprawdzi się ta prognoza, że inflacja rzeczywiście od kwietnia przyszłego roku zacznie bardzo wyraźnie hamować i spadnie poniżej 10 proc. w drugim półroczu przyszłego roku, to pierwsze obniżki stóp procentowych powinny mieć miejsce również na przełomie 2023/2024 – powiedział.
Czytaj też:
Prezes PFR: Czeka nas dekada turbulencji, odejście od globalizacjiCzytaj też:
Ile sięgnie wzrost PKB? Prezes PFR wyjaśnia