Po tygodniach negocjacji między przywódcami krajów członkowskich, ministrami i dyplomatami, szczyt w Brukseli zakończył się około godz. 2:00 nad ranem bez ostatecznej decyzji w sprawie limitu cen gazu w UE – informuje Reuters.
– Mamy teraz bardzo dobrą i solidną mapę drogową, aby dalej pracować nad tematem cen energii – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
W konkluzjach ze szczytu przywódcy unijni poprosili swoich ministrów i władze wykonawcze UE o "przedłożenie konkretnych decyzji" w sprawie "tymczasowego dynamicznego korytarza cenowego w transakcjach na gaz ziemny", który ograniczyłby skoki cen i pułap cenowy gazu wykorzystywanego do wytwarzania energii elektrycznej.
Niemcy nie chcą maksymalnej ceny gazu
Niemcy, największa gospodarka UE, stoją na czele niewielkiej grupy państw, które nie chcą maksymalnej ceny gazu, bo twierdzą, że zaburzy to funkcjonowanie rynku dostaw i nie będzie zachęcać do oszczędności.
– Jesteśmy proszeni o okazanie solidarności w dzieleniu się energią, ale nie ma solidarności w naszych wezwaniach do ograniczania cen – powiedział ustępujący premier Włoch Mario Draghi podczas dyskusji za zamkniętymi drzwiami.
Sfrustrowany był premier Belgii Alexander de Croo, która eksportuje gaz do sąsiednich Niemiec. – Solidarność powinna być nie tylko podażowa, ale także cenowa – podkreślił.
Z kolei kanclerz RFN Olaf Scholz stwierdził, że wynik spotkania jest "dobrym sygnałem solidarności". – Wyznaczyliśmy precyzyjne wytyczne, zgodnie z którymi ministrowie energetyki mogą wypracować konkretne szczegóły. Jeśli to nie zadziała, Rada UE będzie musiła nad tym ponownie pracować. Ale mam oczywiście nadzieję, że ministrom uda się osiągnąć jednomyślność – przekazał Scholz.
Czytaj też:
Niemcy idą za daleko. Protestują nawet komisarze UE