W książce Wojciecha Cejrowskiego »Gringo wśród dzikich plemion« znajduje się wielce wymowny opis beznogiego mężczyzny, który w jednym z państw Ameryki Łacińskiej wykonuje zawód... taksówkarza. Cejrowski puentuje: w tym kraju nie ma socjalu, więc każdy musi pracować na swój kawałek chleba. – To nie do pomyślenia, oburzające, jak tak można – rzekną rzecznicy socjalnej doktryny dobroczynności. Tyle tylko, że powinni zadać sobie pytanie, co dla takiego człowieka jest lepsze. Jego praca, dzięki której jest niezależny, zmotywowany i wierzy w siebie, czy socjalny transfer, który pogrąży go w beznadziei i marazmie”.
Jak państwo myślą – kto jest autorem tej skrajnie liberalnej tyrady? Podpowiadam, że to nie Janusz Korwin-Mikke ani Sławomir Mentzen. Gdy pisano te słowa, ten ostatni miał ledwie 25 lat. Odpowiedź znajdą państwo niżej w tekście.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.