"Atom to padły koń". Scholz: Niemcy nie wrócą do energetyki atomowej

"Atom to padły koń". Scholz: Niemcy nie wrócą do energetyki atomowej

Dodano: 
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz Źródło:PAP/EPA / Ronald Wittek
Kanclerz Olaf Scholz odrzucił apele koalicyjnej partii FDP o wstrzymanie rozbiórki wygaszonych elektrowni atomowych.

Olaf Scholz tłumaczył w radiu Deutschlandfunk, że energia jądrowa w Niemczech to "padły koń, na którego nie na sensu wsiadać". Przypomniał, że proces wycofywania się z atomu już się prawnie dokonał.

Tymczasem w piątek liberalna partia FDP (tworząca wraz z SPD i Zielonymi rząd) zażądała od szefa rządu, aby na razie powstrzymać demontaż trzech elektrowni atomowych, które da się wciąż ponownie uruchomić. – To już koniec z energią jądrową. Nie będzie ona nigdy więcej stosowana w Niemczech – powiedział Scholz. – Fakty są takie, że wraz z zakończeniem używania energii atomowej, rozpoczęła się także rozbiórka elektrowni – dodał.

Kanclerz Niemiec podkreśla, że planuje, by do końca tej dekady Niemcy pozyskiwały 80 procent swojej energii ze źródeł odnawialnych. W tym celu trwa rozbudowa energetyki wiatrowej, solarnej, wodnej, a także wykorzystującej biomasę. – I to jest drogą, którą teraz idziemy – stwierdził.

Olaf Scholz dodał, że budowa jednej elektrowni to także ogromny koszt i długie oczekiwanie. Potrwałaby ona 15 lat i kosztowała od 15 do 20 miliardów euro.

Prezes BMW: Na zakazie sprzedaży aut spalinowych skorzystają głównie Chiny

Tymczasem "ekologiczna rewolucja", którą przeprowadza rząd w Berlinie, odbija się negatywnie na gospodarce kraju. Prezes koncernu BMW Oliver Zipse krytykuje plany zakazania sprzedaży aut spalinowych. Jego zdaniem na zwrocie ku elektrykom skorzystają głównie Chiny.

"Uważam, że polityczne zobowiązanie do stopniowego wycofywania samochodów spalinowych jest po prostu nieprzemyślane" – stwierdził Zipse w wywiadzie dla niemieckiej gazety ekonomicznej "Handelsblatt". Skomentował w ten sposób zakaz produkcji aut spalinowych, która Unia Europejska chce wprowadzić od 2035 r.

Szef BMW przypomniał, że w Europie brakuje surowców koniecznych do produkcji aut elektrycznych, na które chce stawiać UE. Chodzi o lit oraz kobalt. To oznacza, że chcąc przestawiać się na elektryki, nasz kontynent będzie zmuszony do jeszcze mocniejszego uzależnienia od Chin. Przedsiębiorca uważ, że może to wpłynąć na groźbę "politycznych szantaży" ze strony Pekinu.

Jednocześnie, jak zauważa portal Business Insider, popularność aut elektrycznych w Niemczech rosła ostatnio w bardzo szybkim tempie. Obecnie jest ich w tym kraju ponad 1,1 mln, a jeszcze w 2022 r. było ich zarejestrowanych 618 tys.

Czytaj też:
Mocne słowa ambasadora RP do Niemców: Jeszcze nie jest na to za późno

Źródło: Deutsche Welle / AFP/BI
Czytaj także