Niepokojące doniesienia z Sanoka. Zatrudnieni przez gminę nie dostają wypłat

Niepokojące doniesienia z Sanoka. Zatrudnieni przez gminę nie dostają wypłat

Dodano: 
Pieniądze, zdjęcie ilustracyjne
Pieniądze, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Marcin Bielecki
W Sanoku wstrzymane zostały pensje pracowników zatrudnionych w jednostkach podległych gminie. To efekt konfliktu burmistrza z radą miasta.

Pieniędzy nie otrzymają na razie m.in. nauczyciele i urzędnicy. Jako główny powód tej sytuacji burmistrz Sanoka wskazał nie podjęcie przez radę miasta uchwały w sprawie emisji obligacji komunalnych, które miały zasilić tegoroczny budżet.

"Konflikt między burmistrzem (bezpartyjnym, ale któremu zarzuca się powiązania z PiS) a radą miasta (gdzie PiS jest w mniejszości) narasta od kilku miesięcy. Na czele rady stoi Sławomir Miklicz, który w ostatnich wyborach samorządowych był konkurentem Matuszewskiego w walce o fotel burmistrza. Niemal od początku swojej kadencji radni zarzucają włodarzowi, że dotacje celowe z budżetu państwa nie były przeznaczane na inwestycje, które powinny być z nich sfinansowane. Taka sama sytuacja dotyczy obligacji zaciągniętych w 2023 r." – opisuje Wirtualna Polska.

Wielki dług, wstrzymane wypłaty

Regionalna Izba Obrachunkowa w Rzeszowie oceniła, że funkcjonowanie miasta i realizacja inwestycji jest realnie zagrożona. Dług Sanoka wynosi obecnie około 140 mln zł. "Ze złożonych przez burmistrza miasta Sanoka w piśmie z 9 sierpnia 2024 r. wyjaśnień wynika, że zobowiązania wymagalne powstały na skutek utraty przez miasto płynności finansowej i braku środków na zapłatę zobowiązań" – informuje RIO.

burmistrz Sanoka Tomasz Matuszewski i skarbnik Michał Siwak przesłali decyzję o nieprzekazaniu środków finansowych m.in. na wynagrodzenia osobowe dla pracowników. – Otrzymaliśmy 22 października pismo, w którym było napisane, że urząd miasta nie będzie miał możliwości przekazywania środków finansowych dla poszczególnych jednostek realizujących zadania własne Gminy Miasta Sanoka, w tym wynagrodzenia osobowe. No i to jedyna informacja, którą mamy – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Stefański, dyrektor SP nr 1 w Sanoku. Dodaje, że "jako kierownicy szkół jesteśmy zapraszani na spotkania urzędu miasta i znamy sytuację finansową, ale o wstrzymaniu wynagrodzeń dowiedzieliśmy się dopiero w środę, z tego pisma".

Nauczyciele są zrozpaczeni. – Dla mnie brak pensji oznacza brak środków na życie. Nie mamy zarobków, które pozwalają na odkładanie oszczędności. Z czego mam żyć? Mam synów na studiach, którym pomagam. Żyję sama, bez męża. Do tego rachunki, w tym miesiącu dojdzie już solidny za ogrzewanie. Zszokowała mnie ta informacja – mówi z Jolanta Kondracka, polonistka.

Czytaj też:
Gigantyczne nagrody w Ministerstwie Finansów. Mimo że w budżecie brakuje pieniędzy
Czytaj też:
Władze Krakowa bez wsparcia od rządu mimo obietnic Tuska. Wielka inwestycja oddala się

Źródło: Wirtualna Polska
Czytaj także