Przedmiotem prac 23. posiedzenia Sejmu X kadencji jest sprawozdanie komisji o rządowym projekcie ustawy budżetowej na rok 2025.
Projekt budżetu na 2025 r.
Projekt ustawy budżetowej na 2025 r. zakłada, że w przyszłym roku dochody budżetu wyniosą prawie 632,85 mld zł, a wydatki 921,62 mld zł. Oznacza to astronomiczny deficyt na poziomie 288,77 mld zł. Projekt zakłada m.in., że będzie 7-procentowy wzrost płac, 5 proc. podwyżki dla budżetówki, wzrost gospodarczy w wysokości 3,9 proc. i 5-procentowa inflacja. Wydatki na obronność mają sięgnąć 4,7 proc. przewidywanego PKB.
Podstawowe założenia projektu budżetu na 2025 rok przedstawił przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych poseł Janusz Cichoń. Tłumaczył m.in., dlaczego wydatki wciąż rosną, a deficyt tak mocno się powiększa.
Kuźmiuk: Założenia ustawy są optymistyczne, a mamy zastój w gospodarce
W dyskusji klub Prawa i Sprawiedliwości reprezentował m.in. poseł Zbigniew Kuźmiuk. Polityk skoncentrował się na kilku kwestiach, w tym "sypaniu się" założeń do ustawy oraz wychodzeniu z Polski inwestorów zagranicznych, którzy działali w naszym kraju przez 20, 30 lat.
Poseł powiedział, że w minister Domański zapisał, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy w wysokości 3,9 proc. PKB, a w tym roku mamy wyraźny zastój w gospodarce, czego wyrazem są dane za trzeci kwartał tego roku. Wzrost o 0,1 proc. w ujęciu rok do roku przy spadku eksportu i wzrośnie importu oraz słabej konsumpcji nie wygląda dobrze, mówił Kuźmiuk. Jak dodał, zapowiadany wzrost inwestycji w przyszłym roku stoi pod poważnym znakiem zapytania.
Poseł PiS: Do wyborów, a potem cięcia
Kuźmiuk zwrócił uwagę, że wychodzenie z Polski biznesów jest związane z ogromnymi kosztami energii w naturalny sposób fatalnie wpływającymi na prowadzenie działalności gospodarczej. Jego zdaniem nie widać żadnej reakcji rządu na te zjawiska.
W dalszej części wystąpienia poseł powiedział, że do tej pory żaden rząd nie odważył się przedstawić budżetu z tak gigantycznym deficytem. Poseł wyraził stanowisko, że jest to "budżet wyborczy". Wyjaśnił, że jeżeli deficyt sięga blisko 50 proc. dochodów, to jest to konstrukcja kompletnie nierealistyczna i rządzącym chodzi o dotrwanie do wyborów prezydenckich, a potem nastąpią cięcia wydatków. – […] Do tej pory żaden rząd w takim tempie nie zadłużał państwa polskiego jak państwo próbujecie to zrobić – mówił polityk do przedstawicieli koalicji rządzącej.
Czytaj też:
Bartoszewicz: Polska gospodarka jest zwijana, a u nas ciągle tematy zastępczeCzytaj też:
Ceny prądu w 2025 roku mają być niższe. "Chciałbym uspokoić Polaków"