Model podatku od usług cyfrowych (DST) wzorowany jest na regulacjach stosowanych w szeregu innych krajów, w tym Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Jego proponowana stawka to 3 proc., 4,5 proc. lub 6 proc., przy braku progu dla przychodu brutto z usług cyfrowych w Polsce. Te pieniądze powinny trafić na rozwój polskiego sektora technologicznego i wsparcie tworzenia jakościowych mediów.
Jak podkreślił szef resortu cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, zielone światło dla projektu dał szef rządu. Obecnie trwają prace nad stworzeniem przepisów. Następnie propozycja będzie konsultowana z Ministerstwem Finansów.
– Mam takie poczucie, że podatek cyfrowy to odpowiedź na pytanie, czy zgadzamy się na cyfrowy kolonializm, czy nie (...) mamy dzisiaj deficyt dochodów z działalności cyfrowej, bo państwa, które wprowadziły podatek cyfrowy rok, dwa, trzy, cztery lata temu, są już do przodu o 20–30 miliardów euro – powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
Gawkowski zapewnił, że w projekcie będą zawarte przepisy wprowadzające odliczenia i ulgi dla polskich firm płacących CIT. Podatek ma przede wszystkim objąć podmioty zagraniczne.
Kto będzie objęty podatkiem cyfrowym?
Opodatkowaniu mają podlegać:
1. Usługi interfejsu cyfrowego – odnoszą się do udostępniania wielostronnego cyfrowego oprogramowania (np. w postaci platformy, aplikacji), które umożliwiają interakcję między użytkownikami.
2. Usługi cyfrowej reklamy ukierunkowanej (profilowanie) – usługi polegające na umieszczaniu, za pośrednictwem interfejsu cyfrowego, konkretnych reklam skierowanych do określonych użytkowników.
3. Usługi przekazywania danych – usługi oparte na sprzedaży bądź licencjonowaniu danych, które zostały zgromadzone na temat użytkowników oraz ich działań na platformach, wymieniono w materiale.
Czytaj też:
Tyle państwo zarobiło na VAT. Są nowe daneCzytaj też:
Nowa inicjatywa ustawodawcza prezydenta Nawrockiego? Chodzi o rodziny
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
