Nagły problem z morskimi wiatrakami. Eksperci alarmują: Wiatr osłabł

Nagły problem z morskimi wiatrakami. Eksperci alarmują: Wiatr osłabł

Dodano: 
Morska farma wiatrowa, zdjęcie ilustracyjne
Morska farma wiatrowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pexels / Toàn Trần/ Domena publiczna
Citigroup informuje o nagłym problemie z morskimi wiatrakami. Kłopotem okazuje się wiatr, który nie wieje dostatecznie mocno.

Morskie farmy wiatrowe miałby odmienić oblicze polskiej energetyki, tymczasem okazuje się, że inwestycja napotyka na nowe trudności. Kierujący zespołem analiz Citigroup Jenny Ping stwierdził, że "prędkość wiatru spada, co odbija się na wynikach finansowych farm wiatrowych u wybrzeży Wielkiej Brytanii".

Farmy wiatrowe wymagają ogromnych nakładów już na starcie – budowa turbin na morzu jest znacznie bardziej kosztowna i technicznie skomplikowana niż na lądzie. Z drugiej strony, pojedynczy wiatrak offshore może wytwarzać nawet dwa razy więcej energii niż jego lądowy odpowiednik.

Choć morskie turbiny uchodzą za nowoczesne, technologia ich budowy i eksploatacji jest wciąż mniej rozwinięta niż w przypadku farm lądowych. Dość powiedzieć, że moc europejskich wiatraków na lądzie wynosi siedem razy więcej niż offshore. Problemy natury technicznej i finansowej sprawiają, że coraz więcej inwestorów ogranicza rozmach projektów.

Eksperci ostrzegają: Coraz słabszy wiatr nad Wyspami

Analitycy zwracają zwłaszcza uwagę, że wiatr u wybrzeży Wielkiej Brytanii wieje słabiej, niż wcześniej zakładano. A to przekłada się na niż prognozowana produkcję energii.

"Zjawisko negatywnie wpływa na raportowane przez spółki wyniki finansowe i prowadzi do obniżania prognoz finansowych przez zarządy firm. Wśród dotkniętych 'flautą' podmiotów znajdują się m.in. duński Orsted i brytyjski SSE" – podaje Citi w raporcie.

Jak informuje Bloomberg, duński Orsted wydał ostrzeżenie o spadku zysków, wskazując na |niższe niż zwykle prędkości wiatru na morzu w całym portfelu projektów offshore".

W analizie Citigroup porównano dane z 170 stacji pomiarowych w Wielkiej Brytanii – wynika z niej, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat prędkość wiatru wykazuje "trend spadkowy", zwłaszcza w Szkocji. Wcześniej warunki były stabilne. Klimatolodzy ostrzegają, że zjawisko to może być powiązane z osłabieniem cyrkulacji Atlantyku i Prądu Zatokowego (Golfsztromu), który odpowiada za łagodny klimat Europy Północnej.

"Kradzież wiatru" między farmami

Niektórzy badacze uważają natomiast, że część problemów może wynikać z niedokładnych pomiarów lub technicznej nieefektywności systemów energetycznych. Coraz częściej mówi się też o zjawisku tzw. "kradzieży wiatru", czyli sytuacji, gdy farmy wiatrowe nawzajem osłabiają swoje przepływy powietrza.

Według badań Uniwersytetu w Bergen, opisanych w raporcie "Przeminęło z wiatrem", morskie farmy mogą ograniczać dostępność wiatru nawet o 33 proc. w promieniu 50 kilometrów, co może przekładać się na spadek wydajności turbin o 10–40 proc.

"Kradzież wiatru definiuje się jako przejęcie znacznej części zasobów wiatrowych jednej farmy wiatrowej przez inną, zlokalizowaną powyżej, w odległości zbyt małej, aby umożliwić pełne odzyskanie śladu aerodynamicznego" – tłumaczą autorzy raportu.

Czytaj też:
"Zielona patologia". Duda ostrzega: To dosięgnie każdego obywatela
Czytaj też:
Orlen stawia jednak na wiatraki. Energa uruchamia nową farmę


Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj także