Kryzys w branży piwowarskiej? "Sezon rozczarował"

Kryzys w branży piwowarskiej? "Sezon rozczarował"

Dodano: 
Piwo, zdjęcie ilustracyjne
Piwo, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
Zakończony sezon piwny był rozczarowujący i prawdopodobnie pogłębił skalę spadków – wskazał dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie Bartłomiej Morzycki.

– Zakończony sezon piwny był rozczarowujący. Niestety, już w pierwszym półroczu odnotowaliśmy spadek przekraczający 6 proc. Miesiące letnie nie przyniosły poprawy, a wręcz pogłębiły skalę spadków. Był to więc najsłabszy sezon dla branży piwowarskiej od bardzo dawna. Do przyczyn możemy na pewno zaliczyć pogodę, która w tym roku była wyjątkowo niekorzystna i znacznie gorsza niż np. rok wcześniej. Ale przyczyn nie upatrywałbym jedynie w pogodzie, gdyż sytuacja na rynku piwa i szerzej – na rynku alkoholowym – ma swoje głębsze podstawy – powiedział w wywiadzie dla ISBnews Morzycki.

– Od dłuższego czasu obserwujemy stały trend zmniejszania spożycia alkoholu przez duże grupy konsumentów. Cześć z nich całkowicie rezygnuje z alkoholu, a część ogranicza spożycie. Motywacją dla takich decyzji jest zarówno kwestia zdrowia, jak też fakt, że piwo w ostatnim czasie wyraźnie zdrożało i przez wielu konsumentów jest postrzegane jako dość drogie. Jako część rynku dóbr szybkozbywalnych (FMCG) odczuwamy pogorszenie koniunktury i widzimy zaciskanie pasa przez wielu konsumentów. Paradoksalnie, z danych statystycznych dotyczących wynagrodzeń mogłoby wynikać, że siła nabywcza rośnie i za średnie wynagrodzenie można zakupić więcej piwa, ale pozostaje to wyłącznie w sferze teorii. W praktyce konsumenci kupują mniej i to wyraźnie – podkreślił.

"To będzie najgłębszy spadek rynku"

Dyrektor Browarów Polskich szacuje, że po dziewięciu miesiącach 2025 r. wolumenowy spadek sprzedaży piwa mógł wynieść nawet 8 proc. r/r. – Sezon letni już za nami, więc skoro wtedy rynek nie odrobił strat, trudno spodziewać się znaczącej zmiany w końcówce roku. To będzie prawdopodobnie najgłębszy spadek rynku, większy niż w 2023 r., kiedy zmagaliśmy się ze skutkami wysokiej inflacji – wskazał.

Piwa bezalkoholowe są jedyną kategorią piwną, która rośnie w tym roku, i to w tempie dwucyfrowym. – W przeciwieństwie do całego rynku, piwa bezalkoholowe są jedyną rosnącą kategorią, i to w dodatku rosnącą dość szybko, gdyż w tempie dwucyfrowym. Jest to konsekwencją wspomnianych wyżej trendów konsumenckich, gdyż dla dużej grupy osób rezygnującej lub ograniczającej spożycie napojów z procentami piwo bezalkoholowe jest zdrową alternatywą, bezpiecznym substytutem dającym porównywalne doznania smakowe bez ryzyka związanego z etanolem. Widzimy potwierdzenie tego w praktycznie wszystkich badaniach konsumenckich – mówił Morzycki.

– Konsumenci mogą wybierać swoje ulubione piwa w wybranej wersji – z procentami lub bez – i, jak widzimy, ten rynek się powiększa. Częściowo rekompensuje spadki sprzedaży piw alkoholowych, natomiast nadal jest stosunkowo niewielki, wynosi około 8 proc. całości rynku, więc nawet dynamiczny wzrost nie ma wpływu na negatywny obraz całości – dodał.

Zaznaczył, że największymi obecnie wyzwaniami dla branży pozostaje wdrożenie systemu kaucyjnego, który jest dużą inwestycją i wysiłkiem organizacyjnym oraz zaostrzenie dyskusji wokół polityki alkoholowej. – Cały czas nie tracimy nadziei na uratowanie obecnie funkcjonujących systemów kaucyjnych dla butelek zwrotnych, które są efektywne i nigdy nie powinny zostać wchłonięte do systemu dla opakowań jednorazowych. W reżimie nowych przepisów takie butelki przestają być opłacalne. System rozrywa obecnie działające łańcuchy obiegu tych butelek i w konsekwencji mogą one wypaść z rynku, gdyż producenci nie będą mieli motywacji, aby korzystać z tego typu opakowania – mówił dyrektor.

– Kolejnym wyzwaniem jest zaostrzenie się dyskusji wokół polityki alkoholowej. Mamy dosłowną eksplozję pomysłów, bez rzetelnego zastanowienia się nad skutkami ich realizacji. Z jednej strony resort finansów gwałtownie planuje podnosić akcyzę, a w Sejmie mamy już trzy projekty zmiany ustawy o wychowaniu w trzeźwości, zaś czwarty projekt przedstawiło właśnie Ministerstwo Zdrowia. Sprawia to wrażenie chaosu i naprawdę trudno powiedzieć, czego mamy się spodziewać, gdyż w tych propozycjach znalazły się zapisy kuriozalne, jak np. zakaz reklamy i sprzedaży piw bezalkoholowych, czyli uderzenie w tę część rynku, która stanowi akurat pozytywną zmianę i która wręcz powinna być wspierana przez państwo, tak jak ma to miejsce w wielu krajach Europy Zachodniej – tłumaczył.

– Mam wrażenie, że niektórzy chcą walczyć głównie z piwem, jakby to spadające przecież najszybciej spożycie piwa było najważniejszym problemem alkoholowym. Trudno nam się pogodzić z faktem niedostrzegania patologii spożycia małpek i kierowania uwagi np. na kwestie reklamy, czyli sprawy raczej drugorzędnej. Wydaje się, że mamy tu do czynienia z działaniami inspirowanymi przez tych, którym zależy na odciąganiu uwagi od najważniejszych problemów, a próba pogorszenia warunków funkcjonowania piwa jest grą interesów, w którą próbuje wciągać się polityków – podkreślił Morzycki.

Jego zdaniem istniejące wyzwania i ryzyko kolejnych może doprowadzić do powolnego znikania browarów, bo wykorzystują one – nawet największe – około 70 proc. swoich mocy produkcyjnych. Ryzyko, że część z nich nie przetrwa, jest stosunkowo duże.

– Niestety, biorąc pod uwagę powyższe ryzyka – a wymieniłem tylko część z pojawiających się pomysłów – nawet częściowa ich realizacja może okazać się zabójcza dla dużej części rynku piwa. Jeśli chodzi np. o akcyzę, to w przypadku wdrożenia podwyżki proponowanej przez rząd, będziemy mieli stawkę na tym samym poziomie co Dania. Już teraz akcyza od piwa w Polsce jest znacząco wyższa niż w Niemczech czy Czechach i zaczynamy widzieć zjawisko przywozu piwa z tych właśnie krajów. Czyli konsumpcja realizuje się u nas, ale podatki i miejsca pracy zostają za granicą. W konsekwencji takiej polityki powolne znikania browarów będzie faktem – ocenił dyrektor.

Zaznaczył, że przez rosnące koszty produkcji średnie ceny piwa wzrosły o około 45 proc. na przestrzeni ostatnich czterech lat. – W ostatnim czasie wzrost nieco wyhamował, ale pamiętajmy o akcyzie, która przełoży się wprost na cenę (szacujemy, że byłoby to około 20 gr na puszkę lub butelkę) oraz o kaucji – do każdej puszki z piwem trzeba będzie dopłacić 50 gr, które później wprawdzie można odzyskać, ale w momencie zakupu piwo w odczuciu klienta będzie droższe. I dotyczy to tylko piwa, gdyż alkohole w szkle jednorazowym, np. małpki nie są kaucją objęte – zakończył Morzycki.

Wcześniej Browary Polskie informowały, że rynek piwa w Polsce wzrósł wartościowo o 0,2 proc., do 22,9 mld zł, ale wolumenowo spadł o 1,7 proc., do 3,02 mld litrów w 2024 r. Kategoria piw bezalkoholowych wzrosła o 17,4 proc. pod względem wolumenu, osiągając udział 6,4 proc. w całej kategorii piwa, a wartościowo wzrost wyniósł 16,8 proc., do 1,727 mld zł (udział w kategorii wzrósł do 7,5 proc. z 6,5 proc.).

Czytaj też:
Niektórzy kuracjusze mogą być zawiedzeni. Duża zmiana w sanatoriach
Czytaj też:
Rząd szykuje kolejną podwyżkę. Za te napoje zapłacimy więcej


Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracował: Dawid Sieńkowski
Źródło: ISBnews
Czytaj także